środa, 24 lipca 2013

Odwieszenie i rozdział.

Hej.
To ja Wika. Chciałabym wam powiedzieć, że odwieszam bloga, ponieważ już wróciłam z wakacji. Czemu tak wcześnie? Tutaj więcej informacji xD KLIK
Mimo to, ze wróciłam nie mam czasu, by w tym tygodniu napisać rozdział. Przepraszam, ale naprawdę mam dużo pracy. Mam nadzieję, że już w następnym tygodniu znajdę kilka dni na napisanie rozdziałów na zapas itd. Jeżeli nie to jeszcze raz przepraszam. :c Chciałabym napisać ten post, ale tą notkę piszę jak najszybciej, a oczy zamykają mi się. Po tak długiej podróży chcę się położyć do łóżka, ale muszę napisać jeszcze jedną notkę.
Eh... mam nadzieję, że wybaczycie nam to, ale Weronika nie ma czasu i ja także. Będę regenerować siły i rozdziały będą się pojawiały w podobnych odstępach czasowych. Jak na razie nie mogę wam obiecać, że  rozdziały będą dodawane regularnie.

Za niedługo zaczynam pisać nowe opowiadanie, więc nie wiem czy z tym pisaniem się wyrobię. Moje nowe dzieło to będzie dramat z Rydel. Jej życie nie było, nie jest i nie będzie łatwe + brak happy endu. Będzie to Dramato-kryminał (coś ostatnio bardzo lubię te rodzaje xD) Opowiadanie będzie na podstawie pamiętnika, retrospekcji i wizji. Takie dość nietypowe, ale bardzo wciągające.

Oto pioseneczka :
Kocham ją <33 Pierwsza miłość nie rdzewieje xD hehe

No to jeszcze raz przepraszam, paaa <3
                                           ~Wika

piątek, 12 lipca 2013

Notka...

Heej.. Przejdźmy od razu do konkretów. Zawieszamy bloga... Nie sądziłam, że to się stanie ale jednak. Ja nie wyrabiam z dwoma blogami, zwłaszcza w wakacje, kiedy czasu jest mniej. Praktycznie całymi dniami nie ma mnie w domu, bo albo jestem u babci, albo wychodzę ze znajomymi, a jak już jestem to nie mam ochoty na pisanie rozdziału -.-. Jestem leniwa, a wakacji nie czuję ;-; Do tego Wiktoria wyjeżdża pojutrze i ona też nie będzie mogła pisać ;/ Myślałam, że dam sobie radę a jednak nie :< Przepraszamy was z całego serca.
A na ile zawieszamy? Umm.. nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Zawieszamy na czas nieokreślony.
Ja nie wiem czy będę przez cały sierpień obecna ;/ Teraz będę próbowała coś napisać, więc mimo tej zawieszki coś może się pojawi, ale marne szanse. Musicie czekać cierpliwie i mam nadzieję, że jak powrócę ilość czytelników będzie ciągle taka sama. :) To tyle.
Do przeczytania za kilka tygodni! ;*
~`Weronika i Wiktoria ;)

poniedziałek, 8 lipca 2013

24.-"Czy słodki Ellington z zespołu R5 ma już nową dziewczynę?"

 
    -Ratliff, ale Rydel nic nie będzie, prawda? -zapłakana rudowłosa zapytała przyjaciela swoim ochrypłym głosem.
    -Pewnie, że nic jej nie będzie. -pocieszał ją i siebie. Nie mogli dopuścić swoich myśli do tego,że ... Delly umrze. To jest najgorsza myśl, ale najprawdopodobniej prawdziwa. Wszyscy byli załamani, to jest jak cios prosto w serce.
   Wtuleni w siebie szli w kierunku domu Ratliff'a. Evelyn nie chciała zostać sama, a po za tym Ell nie zostawiłby jej w takim stanie całkiem osamotnioną. Dziewczyna szła cicho szlochając, nie myślała o niczym innym niż o wtuleniu się  w ciepły tors mężczyzny i zapadnięciu w głęboki sen.
    Po kilku minutach dotarli pod dom, który nie był zbyt dużo oddalony od szpitala. Brunet otworzył przed dziewczyną drzwi i wszedł za nią, zamykając je za sobą. Razem udali się w stronę pokoju chłopaka. Weszli do niego i pierwsze ci się rzuciło w oczy to różne bębenki i instrumenty porozstawiane w kątach pomieszczenia. Ściany królestwa Ellingtona były pokryte zieloną farbą, która łącząc się z promieniami słońca, dawała przepiękne odcienie. Teraz zamiast pięknego, rażącego promienia, lśniło światło z pobliskiej latarni. Evelyn ściągnęła buty i położyła się na łóżku swojego przyjaciela, to samo uczynił Ellington. Nie mieli na tyle siły, by się wykąpać czy przebrać. Wtulili się w siebie i razem odpłynęli do krainy Morfeusza.
Rano:
 Promienie słoneczne przedzierały się przez żaluzję, oślepiając przy tym brązowe oczy Ratliffa. Czerwonowłosa spała wtulona w jego tors. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Chłopak wpatrywał się w nią jak w najpiękniejszy cud świata. Czuł jak jego podbrzusze rozrywają tysiące motylków. Wyglądali jak para chociaż nią nie byli. Ellington zakochał się w przyjaciółce, bał się jednak jej powiedzieć jak bardzo jest dla niego ważna. W myślach miał same czarne scenariusze.
 Delikatnie odsunął się od dziewczyny, by jej nie obudzić. Wstał z łóżka, sięgnął po świeże ciuchy i udał się w kierunku łazienki. Kilkanaście minut później wyszedł z łaźni i zobaczył Czerwonowłosą siedzącą na łóżku. Patrzyła na wszystko z zainteresowaniem, jakby nawet zwykła brązowa ramka była najbardziej interesującą rzeczą na świecie. Brązowooka przez krótką chwilę nie patrzyła na nic innego niż ta ramka i w niej.. zdjęcie. Właśnie! Zdjęcie jego i Kelly! Bezszelestnie podszedł do szafki i sięgnął po ramkę. Położył ją tak, by zdjęcie nie było widoczne.
   -Co to za dziewczyna była na zdjęciu?- Ciekawska Evelyn chciała wiedzieć wszystko o swoim przyjacielu.
   -To Kelly, moja była dziewczyna- powiedział na jednym tchu i szybko zmienił temat. -Em.. masz w co się ubrać?-zapytał.
   -No nie.... -odpowiedziała na głupie pytanie Ellingtona. Chłopak podszedł do szafy i zaczął szperać w niej w poszukiwaniu jakieś w miarę małej i kolorowej koszulki. Po chwili znalazł białą koszulkę z różowo -czarnym logo R5. Na Ellingtona była już dawno za mała, więc na Evelyn powinna być w sam raz. Podał dziewczynie materiał i zaczął znów szperać w szafce, tym razem, by zleźć jakieś za małe na niego spodnie. Długo szukać nie musiał, bo w szafie miał kilka za małych par spodni. Podał przyjaciółce, która podziękowała mu całusem w policzek. Gdy tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki, brunet chwycił ramkę, z której wyciągnął zdjęcie. Przyglądnął mu się ostatni raz i podarł fotografię na kilka części. Wyrzucił skrawki do kosza i usiadł na łóżku wlepiając wzrok w swoją perkusję.
   Nagle z łazienki wyszła Evelyn ubrana w ciuchy Ellingtona. Nie były na nią zbyt za duże, słodko wyglądała w przydużych ciuchach. Uśmiechnęli się do siebie i razem zeszli do kuchni na śniadanie. Pani Ratliff była zdziwiona widokiem swojego syna z dziewczyną inną niż Kelly rano w ich domu. Czerwonowłosa przywitała się i usiadła na krześle, które ustawione było pod ścianą. Chłopak usiadł obok niej i razem wzięli się za konsumowanie śniadanie przyszykowanego przez najlepszą kucharkę na świecie -Panią Ratliff.
    Kilka minut później skończyli jeść, podziękowali i wyszli z domu. Musieli odwiedzić dom Marano i szpital.
Nagle do głowy bruneta wpadł pewien pomysł. Chwycił niepewnie rękę dziewczyny i uśmiechnął się w myślach. Czerwonowłosa stanęła i patrzyła się na Ratliff'a z znakiem zapytania na twarzy. Była zaskoczona czynem przyjaciela, jednakże podobało jej się to. Patrząc sobie w oczy zaczęli przybliżać się do siebie, co oznaczało, ze za niedługo nastąpi pocałunek.
  Nagle brunet usłyszał swoje imię wołane z daleka. Zaciekawiony oraz zdenerwowany na osobę patrzył w dal, by zobaczyć kto to jest. Już po kilku sekundach ujrzał w nieznajomej osobie swoją byłą dziewczynę.
"Co ona tutaj robi? Po co ona przyjechała?" zadawał sobie pytania. Chwilę później przed nim stała uśmiechnięta Kelly. Przytuliła się do chłopaka i próbowała go ucałować w polik jednak chłopak odsunął się.
   -Hej. Co ty tutaj robisz? -zapytał trochę skrępowany sytuacją.
   -Hej. No przyjechałam po 1 się pożegnać, po 2 Riker do mnie zadzwonił mówiąc, że Rydel ma raka, więc postanowiłam przyjechać.
   -Jak to pożegnać ?- Ellington miał w głowie niejasność. Czerwonowłosa stała i wsłuchiwała się w rozmowę między brunetem i brunetką.
   -Em... zostaję w Miami na stałe... -spuściła głowę, patrząc na swoją fioletową bransoletkę.
   -Ale miałaś wrócić ...
   -Przepraszam, naprawdę nie chciałam, aby tak wyszło - w jej oczach nie było, ani jednej łezki, a za to tęczówki Ratliffa były już przepełnione od gorzkich łez.

~*~

     Był zły sam na siebie. Przecież mógł ją zatrzymać! Nie musiałaby nas zostawiać gdyby nie to, że jego rodzice stanęli, by na wysokości zadania i zaadoptowali by Evelyn.
     Założył kaptur na głowę i wyszedł z parku kierując się ku domu swojego przyjaciela Luka.
Idąc tak zamyślony wpadł na kobietę, która w rękach miała kilka arkuszy makulatury. W wyniku uderzenia dziewczyna przewróciła się, a papier wyleciał jej z rąk rozsypując się po ziemi. Ivan pomógł poszkodowanej wstać i pozbierać wszystko co należało do niej. Zbierając makulaturę natchnął się na świeży magazyn. Wielki nagłówek, który zajmował pół strony okładki mówił" Czy słodki Ellington z zespołu R5 ma już nową dziewczynę?" Pod napisem umieszczone było zdjęcie roześmianej Evelyn i takiego samego chłopaka, który najwidoczniej był sławny. Ivan nie kojarzył bruneta, ale magazyn ten był mu bardzo dobrze znany.
    Bardzo zawiódł się na swojej byłej dziewczynie. Odnosił wrażenie gdy zrywali, ze mimo tego, ze nie są razem nie będzie się z nikim wiązała. Poczuł się zraniony.
     Oddał kobiecie makulaturę i szybkim tempem udał się do domu Luka. Musiał się komuś wyżalić, a przyjaciel to najlepszy wybór. Po kilku minutowej drodze, dotarł pod dom kolegi. Zapukał w wielkie, drewniane drzwi, które po chwili otworzył pan Martin.
   -Dzień dobry, jest Luke w domu? -zapytał trochę skrępowany.
   -Witaj. Jest u siebie w pokoju, proszę wejdź.-Odpowiedział facet z lekkim, już trochę siwym zarostem. Uchylił szerzej drzwi tak, by nastolatek mógł wejść do mieszkania. Chłopak podziękował skinięciem głowy. Wszedł do domu swojego przyjaciela i udał się ku jego pokoju. Lekko zapukał do drzwi od pomieszczenia, by po chwili usłyszeć niezbyt głośne "proszę". Zastał przyjaciela siedzącego na obrotowym krześle z słuchawkami multimedialnymi na uszach. Widać było, ze był zamyślony i coś trapiło jego duszę. Gdy tylko zauważył przyjaciela w futrynie drzwi, ściągnął urządzenie z uszu i przywitał się z kumplem przybiciem żółwia.
   -Co się stało, że mnie odwiedziłeś?- zaśmiał się i skierował pytający wzrok na Ivana.
   -Evelyn ma chłopaka....-spuścił wzrok w dół, tak by nikt nie patrzył w jego szklane oczy.
   -No i co z tego? Przecież się rozstaliście ...-na twarzy Luka malował się wielki znak zapytania.
   -Niby tak, ale .. chciałbym mieć ją tylko dla siebie...-usiadł na łóżku i bezradnie wzruszył ramionami.
   -E tam gadasz. -mruknął. -Chodź na imprezę rozluźnisz się i kogoś znajdziesz. Zapomnisz o Evelyn. -pociągnął przyjaciela w stronę drzwi. Ivan nie miał nic do powiedzenia, nie mógł się sprzeciwić.
   -Mamo, Tato wychodzę ! -krzyknął na progu brunet zabierając z wieszaka swoją bluzę, którą nałożył na swoje ramiona. Było już troszkę późno, więc większość klubów w Londynie była już pootwierana, możliwe, że w pewnej części barów trwała już zacięta impreza.
  Rodziców Ivana nie było w domu, ponieważ wyjechali na delegację, co wynikało z tego, że chłopak mógł robić co chce.  Po kilkuminutowej drodze znaleźli poszukiwany klub. Kolorowe światełka, głośna muzyka, odrażający zapach wydostający się razem z dymem papierosów podczas otwieranych drzwi. Pełno ludzi już było na haju chociaż na zewnątrz było jeszcze późne popołudnie. Weszli do środka, Luke uśmiechnął się na widok pół nagich kobiet zaś Ivan skrzywił się i odwrócił chcąc wyjść. Chłopak złapał bruneta za kaptur i przyciągnął do siebie.
   -Gdzie się wybierasz? Zostajemy! -powiedział na tyle głośno, by przekrzyczeć głośną muzykę.
Bezradny musiał zostać. Tacy ładni chłopcy nie bawili by się sami, co świadczy o tym, ze po krótkiej chwili już balowali na parkiecie z dziewczynami. Ivan nie czuł się dobrze w tym towarzystwie jednak nie mógł wyjść z klubu. Po kilkunastominutowych tańcach usiedli na obracanych, wysokich krzesełkach, przy ladzie barmana. W sprzedawcy rozpoznali swojego kolegę z dawnej szkoły. Nie obeszło się to niezauważalnie.
    -Luke, Ivan!! Co tam u was?!- próbował przekrzyczeć muzykę. Widać było, że chłopak mimo, że był w pracy, upił się lub naćpał.Facet wyszedł z baru i zaciągnął kolegów w ciemny zaułek za klubem. Ivan nie wiedział o co chodzi, chciał wyjść, ale na pewno nie w takie miejsce.
   -Macie to was trochę wyluzuje - szepnął i podał chłopcom jakieś dwa zwitki papieru. Rozwinęli je i zażyli narkotyk. Ivan wiedział, że to nie jest dobry pomysł, lecz zrobiłby wszystko by zapomnieć o Evelyn. Na początku nic nie czuł, żadnej przyjemności dopiero po kilku minutach poczuł, że "odlatuje" w inny świat.
  Wrócili do baru i od razu popędzili na parkiet. Nie minęło kilka minut, a  w ich pobliżu było już kilka interesujących dziewczyn. Impreza zacięcie trwała kilka godzin. Ivan i Luke zdążyli już podbić serca niektórych dziewczyn. Zmęczeni tańcami zeszli na bok, by pochwalić się swojemu kumplowi nową zdobyczą. Mina Louisa była bezcenna.
   -Może odwieść was do domu?-zaproponował. Do Ivana i Luka nie za bardzo docierało co może się stać, nie myśleli o tym. Bez wahania zgodzili się.
   Wyszli z klubu i udali się w kierunku parkingu. Louis wskazał swoje auto, które po chwili było zapełnione ludźmi.  Samochód ruszył, wyjeżdżając na drogę. Już przy pierwszym zakręcie nie odbyło się bez małej stłuczki z latarnią. Nikt jednak nie zadręczał sobie tym głowy.
  Nagle autem mocno zarzuciło, słychać było trzask i dźwięk rozsypujących się szkieł.
CO SIĘ DZIEJE?!

____
Hejka
Przepraszam za tak długą nieobecność, myślę, że mi wybaczycie. Rozdział taki krótki ponieważ, nie miałam weny, ostatnio w ogóle jej nie mam. Napisałbym więcej, ale nie chciałam was dłużej trzymać w niewiedzy itd. Myślę, że rozdział się spodobał, zaraz zacznę pisać taką "drugą" część.
No to za tydzień wyjeżdżam i nie będzie mnie przez dwa tygodnie. A wy gdzieś jedziecie??
Zapraszam na kryminał o R5, na którym już ukazał się 5 rozdział http://dangerous-crime-of-r5.blogspot.com/
Pozdrawiam
                PA
                    ~Don't let me go