niedziela, 31 marca 2013

The Versatile Blog :)

Heej. Ummm.. wiem , że piszę prawie przed północą, ale znając moją kochaną sklerozę jutro zapomnę o wpisie i nic nie będzie >__<

Więc.. Nie wiem o co w tym chodzi, pierwszy raz się z tym spotkałam, ale mniej więcej czytając inne blogi i ich nominację, już czaję co mam pisać xD

Tylko zostałyśmy nominowane z Wiktorią, a ja nie wiem bo nie mieszkamy ze sobą czy coś, więc w razie co to ona doda notkę na swoim blogu, albo jeszcze jedną o sobie xD

Nominowały mnie (dużo tych osób O_____O) :
-Diana Pa
-PauLa
-Ana M
-Paulina Borowiec
-Wawerka
-Maja231
-Wiksa xD
Jest mi strasznie miło, za co dziękuję tym osobom ; **

Każdy nominowany blogger powinien:

- podziękować za nominację na jego blogu.
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger.
- ujawnić siedem faktów o sobie
- nominować dziesięć blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować osoby piszące nominowane przez siebie blogi.

7 faktów o mnie:
1.Kocham R5 , Laurę Marano oraz serial "Austin & Ally"
2.Nie wstydzę się tego, że oglądam seriale/filmy Disney'a .
3.Nienawidzę barszczu, a co dziwne - kiedyś kochałam O.o
4.Kocham moją facebook'ową rodzinkę (długa historia)
5.Mam rybkę, którą nazwałam Ross  >_<
6.Nienawidzę osób, które hejtują inne zespoły/seriale/filmy, niż oni sami lubią.
7.Bardzo chcę być aktorką, chodź wiem, że nie będę : /

10 nominowanych przeze mnie blogów:


1.BabyBlue - http://www.takethatchance.blogspot.com/
2.Wiksa xD - http://opowiadanie-o-r5-i-nie-tylko.blogspot.com/
3.DarkAngel - http://www.better--together.blogspot.com/
4.Jagoda Kowalska - http://love-r5.blogspot.com/
5.Gosia091108 - http://thatsmyconfession.blogspot.com/
6.Panna Mika - http://pamietnik-ally-dawson.blogspot.com/
7.UnbrokenWriter - http://austinandallyfanfiction.blogspot.com/
8.Fanka Auslly -  http://auslly-love.blogspot.com/
9.PauLa - http://rossandlaurahistoria.blogspot.com/
10.Ciasteczkowy Potwór - http://austin-and-ally-story.blogspot.com/

Gratuluję nominowanym ;**

PS. Serio nie wiem o co tu chodzi, więc jeśli coś robię źle to sorry xD

~ Weronika ♥ 

sobota, 30 marca 2013

10-"To była pierwsza, miła chwila spędzona z rodzicami"

~~

    Czerwonowłosa siedziała przed laptopem przeglądając różne strony internetowe, by zobaczyć co się dzieje w show biznesie. Kliknęła w drugi nagłówek "Riker Lynch złamał rękę". Po chwili strona otworzyła się,a  Evelyn zaczęła czytać po kolei każde zdanie. Gdy skończyła czytać szukała innych "ciekawych" artykułów. Jeden ją bardzo zszokował, szybko kliknęła link i przyglądała się zdjęciom. Widziała na nich Laurę i Ross'a ... przytulających się. Zszokowana siedemnastolatka, zalogowała się na skypa i od razu zadzwoniła do swojej przyjaciółki. Brunetka nie odebrała,  Evelyn ponowiła próbę. Znów to samo. Brązowooka na twarzy była tak czerwona jak jej włosy. Jednym zamachem ręki, zamknęła laptopa i jak najszybciej wyszła z domu. Biegła w kierunku doskonale znanej jej uliczki. Wbiegła w ciemny zaułek, zatrzymując się dopiero na jego końcu. Usiadła , opierając się plecami  o wysoki mur. Zacisnęła oczy i próbowała uciec myślami od rzeczywistości. Jak Laura mogła przyjaźnić się z takim chłopakiem jak Ross? Zranił ją, a ona jeszcze leci w jego ramiona. Rozmyślenia przerwał jej charakterystyczny dźwięk, szelestu. Dziewczyna przestraszona, szybko otworzyła oczy. Przed nią stał średniego wieku mężczyzna. Czerwonowłosa chciała jak najszybciej stamtąd uciec. Podniosła się ze żwirku i próbowała przecisnąć się między facetem, a ścianą. Na jej nieszczęście nie udało jej się. Mężczyzna złapał ją za ręce, a Evelyn z całej siły próbowała uwolnić się  z jego uścisku. Była przerażona, serce podeszło czerwonowłosej do gardła. Była zbyt drobna i słaba by stawić czoła nieznajomemu. Nagle wpadła na pewien pomysł... najlepszy w tym wypadku i jedyny do zrealizowania. Z całej siły kopnęła faceta prosto w  krocze. Mężczyzna skulił się  z bólu, a zadowolona z siebie Evelyn wyrwała się i uciekła.
 
Biegła ulicami Londynu, nie sprawdzając czy obcy za nią biegnie. Dotarła do domu i zamknęła drzwi na kilka zamków. Nie wiedziała czego może się spodziewać więc pozamykała i pozasłaniała wszystkie okna. Z wielką ulgą usiadła na kanapie. Otworzyła laptopa i pierwsze co zrobiła to połączyła się z Laurą. Tym razem odebrała. Evelyn zapomniała zmyć resztek makijażu więc chwyciła leżące na stole chusteczki i zaczęła wycierać swoją twarz. Laura nie domyślała się co się stało, ale wiedziała, że miało miejsce  coś złego.

   -Heeeej! -Pierwsza przywitała się czerwonowłosa
   -Cześć, coś się stało? - Zapytała podejrzliwie Laura
   -Niee, skąd ci to przyszło do głowy? - Evelyn próbowała ukryć przed przyjaciółką swoje emocje.
   -No dobra -Odpuściła -..hmmmm .. nie dokończyłyśmy tej rozmowy, pamiętasz? -Uśmiechnęła się przyjaźnie.
   -Pamiętam, ale już się wszystko wyjaśniło i nie chcę do tego wracać - Evelyn spuściła głowę, wlepiając wzrok w swoje kolana.
   -No dobrze -Westchnęła brunetka -Ev.. bo ja zapomniałam się zapytać czy możesz ze mną to znaczy z nami zamieszkać. Przepraszam, ale skorzystam z okazji, że rodzice są w domu i pójdę zapytać. Zadzwonię później skarbie, pa -Pomachała do kamerki i rozłączyła się.
   Rozczarowana siedemnastolatka wyłączyła laptopa, a włączyła telewizor. Zatrzymała się na filmie "Titanic".  Dawno nie oglądała tego seansu, a warto nieraz powspominać stare czasy. Czerwonowłosa pamięta jak razem z całą paczką oglądali 'Titanica" i prawie wszyscy płakali. Ivan i Luke też uronili kilka łez mimo,  że próbowali udawać " twardzieli'.

~~

   Przez całe 3 dni nauki gry na gitarze, Ryland umiał zagrać tylko " wlazł kotek na płotek". Brunet miał dość już tego całego cyrku, ale wiedział, że nie może się poddać. W jego myślach była tylko Becky i to dla niej on  się tak bardzo poświęca.
    -Ryland słuchaj mnie! Już po raz dziesiąty Ci powtarzam, że struna H na 11 progu daje "ais"!-Krzyknął wkurzony Ross.
    -Właśnie słuchaj go! Za parę dni rozpoczynamy trasę, a ty nic nie umiesz zagrać. Ogarnij i weź się do roboty ...-Wypowiedział się Rocky. Brunet miał mętlik w głowie, z jednej strony chce się uczyć grać na instrumencie, a z drugiej jednak się rozmyślił. Wszystko zaczęło go denerwować i chciał najlepiej wyjść lecz rodzeństwo nie chciało go wypuścić z garażu. Znów myślał o dziewczynie, marzył o tym, aby znów spotkać Becky. Nagle do głowy wpadł mu niesamowity pomysł. Już miał prosić Ross'a na bok lecz Stormie zawołała ich na obiad. Ryland jak najszybciej podniósł się z krzesła i pobiegł w kierunku kuchni. Usiadł na skórzanym krześle, czekając aż mama nałoży mu jego część posiłku. Kobieta porozkładała na stole talerze i sztuczce, wołając jeszcze raz dzieci na obiad. Po chwili wszyscy siedzieli konsumując trzeci posiłek dnia. Riker i Ellington zaczęli rzucać się ziemniakami. Jeden pocisk trafił w bruneta, zdenerwowany chwycił talerz ze swoim posiłkiem i podszedł do brata. Nieświadomy tego co zaraz się stanie blondyn, rzucał dalej Ellingtona. Ten zaś siedział posłusznie nie wygłupiając się już. Ryland całą zawartość talerza  wywalił na Rikera. Zszokowany złapał swój talerz i z całej siły rzucił  w brata. Brunet schylił się, a talerz roztrzaskał się o ścianę. Rozzłoszczona do czerwoności Rydel, podeszła do braci i spoliczkowała ich. Zdziwieni chłopcy podreptali do swoich pokoi. Ross'owi odechciało się jeść więc poszedł po gitarę i schodami do pokoju Rylanda. Bez pukania otworzył drzwi i wszedł do środka. Brunet siedział tyłem do drzwi, wpatrując się w krajobraz za oknem. Usiadł obok brata wodząc wzrokiem tam gdzie on.
Wielki, biały napis 'Hollywood' na zielonym zboczu góry Lee. Pomyśleć, że współpracują z wytwórnią należącą do tej dzielnicy i może kiedyś nagrają o R5 film .Ta myśl wywołuje u wszystkich uśmiech. Niby to tylko myśl lub marzenia, ale to jest coś niezwykłego. Nagle brunet przypomniał sobie o swoim pomyśle. Spojrzał na brata i niepewnie zaczął.
   -Ross... ja Ci to znaczy Wam pomogłem, a ty mi pomożesz? - zrobił minę zbitego pieska.
   -No, ale to zależy w czym mam Ci pomóc -Uśmiechnął się przyjaźnie blondyn.
   -Bo ja się  w Becky Young... zakochałem - brunetowi było wstyd się do tego przyznać, bo nikt w tym domu nie lubił czarnowłosej. Blondyn był lekko zszokowany lecz nie dał tego po sobie poznać. 
   -To w czym ja mam ci pomagać? - blondyn nie wiedział do czego zmierza jego brat. 
   -Zdobyć Becky..-spuścił głowę, patrząc się prosto w swoje złączone dłonie. -Wiem, że on się w tobie buja więc coś wymyślisz. Proszę - znów zrobił minę zbitego psiaka. 
   -Zobaczę co da się zrobić -uśmiechnął się do bruneta. Ten popatrzył na blondyna  z iskierkami w oczach.-Ale coś za coś -dodał blondyn. 
   -Zrobię wszystko!-Krzyknął uradowany Ryland. 
   -Czyżby na pewno? - Ross zrobił tak zwane "brewki" 
   -Eee... tak - niepewnie odpowiedział. 
   -Nauczysz się wreszcie grać na tej gitarze! - Powiedział z przekonaniem blondyn. Dobry humor Rylanda zniknął tak szybko jak się pojawił. Rozczarował się trochę, bo wiedział, że Ross zrobił to na złość no i żeby wykorzystać okazje.  
   -No dobra... -niechętnie się zgodził. 
   -To chodź coś Ci dam -Blondyn wstał z łóżka i zachęcił ręką by brat poszedł z nim. Ryland wstał i szybko pobiegł za bratem. Zatrzymali się w pokoju Ross'a. Ten otworzył szafkę i zaczął przeszukiwać stertę papierów. Po krótkiej chwili blondyn wręczył bratu tabelę rozkładu dźwięków na gryfie. Zszokowany Ryland przyglądał się wszystkim cyfrom i literom. 
   -Ja się do końca życia tego nie nauczę..- mruknął pod nosem. 
   -Do jutra- Powiedział Ross i wygonił brata z pokoju. Brunet tylko westchnął i podreptał do swojego królestwa. "No to trzeba zacząć zakuwać" -Pomyślał i zaczął od nowa przyglądać się znakom. Tym razem z większą ciekawością... no można tak powiedzieć. 

~~

     -Mamo, tato...- Zaczęła -Proszę usiądźcie muszę z wami porozmawiać. -Od razu w głowie pojawił im się czarny scenariusz. Rodzice Laury zaniepokoili się, ale dali szanse wytłumaczyć się córce.- Babcia Evelyn... zmarła, a Evelyn nie ma nikogo innego kto by mógł ją przygarnąć. Mogą ją zabrać do domu dziecka, a tego nie chcę .... czy moglibyście.....-Nie zdążyła dokończyć, bo przerwał jej tato. 
   -Laura dobrze wiesz, że tego nie zrobimy- Powiedział z przekonaniem. 
   -No,ale tato! To tylko na rok... - brunetka próbowała zachęcić rodziców to znaczy tatę, bo mama może by się zgodziła. 
   -Powiedziałem, że nie i koniec!- Krzyknął do córki. 
   -Moglibyście choć raz zrobić i coś dla mnie, bo jak na razie to liczy się tylko praca! -Po policzkach Laury zaczęły spływać słone łzy. -Pomyśleć o nas też byście mogli...- Laura ostatni raz spojrzała na rodziców. Byli zszokowani tym, że ich córka po raz kolejny im wygarnęła. Brunetka nie chciała nic więcej mówić więc poszła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaniosła płaczem. Stłumiła swój szloch przyciskając poduszkę do swojej twarzy. Nagle poczuła, że jej telefon zaczął wibrować. Wyciągnęła go z kieszeni i spojrzała na ekran. Różowym drukiem napisane było "Raini". Laura wiele nie myśląc przesunęła palcem po dotykowym ekranie swojego I phone'a i przyłożyła telefon do ucha. 
    -Laura przyjdź szybko na "Hollywood Walk Of Fame" !!! -Krzyczała do słuchawki czarnowłosa. 
    -Dobra już idę -Brunetka rozłączyła się i schowała urządzenie z powrotem do kieszeni. Złapała wiszącą na wieszaku pomarańczową bluzę i wybiegła z domu. Na szczęście rodzice pewnie poszli do sypialni lub gdzieś tam. Nie interesowało ją to. Biegła ile sił w nogach, by jak najszybciej dotrzeć do danego miejsca. Po chwili była na miejscu i wzrokiem szukała Raini. Czarnowłosa stała przy wielkiej tablicy nominowanych do kolejnej" alei", w której umieszczone są nazwiska najsłynniejszych postaci filmu. 

Stanęła obok niej i zaczęła czytać nazwiska. Na jednym było nazwisko Laury -Marano. Dziewczyna tak się ucieszyła, że zaczęła piszczeć i skakać. Ludzie patrzyli się na nią jak na idiotkę, lecz Laurę to nie interesowało w tej chwili. Raini zdziwiona, a zarazem szczęśliwa odwróciła się i zaczęła naśladować przyjaciółkę. Laura marzyła by jej nazwisko znalazło się na tej alei, a teraz jej marzenie może się spełnić. Jej nazwisko będzie obok takich jak Michel Jackson czy Johny Grant. Zadowolona przytuliła się do przyjaciółki i ucałowała ją w policzek. 
     -Laura tak się cieszę! Gratulacje!! - Raini wtuliła się w miękkie ramiona Laury. Brunetka uroniła kilka łez szczęścia. Po chwili usłyszała dzwon zegara. Spojrzała szybko w jego stronę, powinna już dawno być w domu, bo znając rodziców to pewnie by na policje zadzwonili, że uciekła z domu lub inne bzdety co nigdy by jej do głowy nie przyszły. 
     -Raini muszę lecieć odezwę się jutro. Pa pa - czarnowłosa nie zdążyła odpowiedzieć, bo Laura pobiegła sprintem do domu. Dobrze, że miała dzisiaj na sobie trampki, a nie koturny tak jak miała w zwyczaju. Dobiegła do domu i szybko prześlizgnęła się do swojego królestwa. Rodzice byli w domu, ponieważ Laura widziała auta stojące na podjeździe, a na nogach rodzice prawie nigdy nigdzie nie wychodzą. Zdjęła bluzę i rzuciła ją gdzieś w kąt. Usiadła na łóżku przypominając sobie o Evelyn. Nie chciała się poddawać, bo to nie chodzi o nią tylko o jej najlepszą przyjaciółkę. Nagle usłyszała, że ktoś wchodzi do jej pokoju. Od razu podniosła wzrok i spojrzała w stronę otwierających się drzwi. Stała w nich jej mama. Usiadła obok córki na łóżku i zaczęła przemawiać. 
    - Rozmawiałam z tatą iii... jutro o 22 Evelyn ma lot do Los Angeles. -Brunetka popatrzyła na rodzicielkę z niedowierzaniem, ta się tylko uśmiechnęła i dodała - Podziękuj mu tylko- Puściła oczko do Laury i wyszła z pokoju. Brązowooka siedziała chwilę układając myśli w jedną całość. Po chwili wybiegła z pokoju jak torpeda, udając się do sypialni rodziców. Krzyknęła głośne "Dziękuje !" i przytuliła tatę, a potem mamę. "Dziękuje" wyszeptała do ucha swojej rodzicielce. Po chwili tato zaczął łaskotać Laurę. Jej krzyk i śmiech usłyszała Vaness'a, która także przyłączyła się do zabawy. Wszyscy nawzajem zaczęli się łaskotać. Laura cieszyła się, bo to była pierwsza miła chwila spędzona z  rodzicami. Kilka minut tak się bawili gdy to sąsiedzie zadzwonili na "skargę". Rodzice jednak trochę się przejęli więc postanowili włączyć telewizor i razem oglądnąć jakiś seans. Damiano i Ellen usiedli obok siebie na kanapie, a po obu ich stronach Laura i Vanessa. Wszyscy oglądali film nieraz wspominając jak to kiedyś było.Brunetka zapomniała nawet o jej wielkim osiągnięciu czyli ta nominacja. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siema Ziomki ! 
Mam prośbę ... Możecie napisać w komentarzach opinię o tym rozdziale i napiszcie co wam nie pasuje w moim stylu pisania czy coś,  bym mogła się dostosować.  :D 
No i jakbyście mogli odwiedźcie też mojego bloga z opowiadaniem 
http://opowiadanie-o-r5-i-nie-tylko.blogspot.com/
Pozdrawiam <3 Pa pa ;*

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 9-" boisz się burzy?"

R5 już od jakiś 3 godzin mieli próbę, jednak nawet jak się starali im nic nie wychodziło. W zespole brakowało Rikera, który z niewiadomych powodów złamał rękę, a Ryland zdał sobie sprawę, że gra na gitarze wcale nie jest taka prosta. Chyba nikt nie był w stanie zagrać swojej kwestii. Rocky był załamany z powodu popsutej gitary, Ellington z powodu Kelly, Ross z powodu Laury, Rydel z powodu Rylanda i zespołu a Riker z powodu złamanej ręki. Dzisiejsza próba, była zaliczana do najgorszych, dlatego kończąc śpiewać „Here Comes Forever” dali sobie spokój i odkładając wszystkie instrumenty na miejsce poszli do salonu. Wszyscy zasiedli.
-Co za klęskaaaa.. - stękał Rocky.
-Taak. Jeszcze nigdy nie poszło nam tak źle, z zagraniem tak łatwych piosenek ! - załamała się Rydel.
-Tak w ogóle, to co ty Riker zrobiłeś, że złamałeś rękę? - zdziwił się Ell.
-Emmm... Przyciągała mnie ta siła grawitacji, obliczając masę powietrza ja jestem cięższy dlatego...
-Możesz prościej?
-Wywaliłem się na schodach – odpowiedział.
-Hahaha ! Fajtłapa ! - śmiał się Ross.
-Taa. Śmieszne ! To nie moja wina, że schody w Los Studio (sklep, wymyślony) są takie koślawe !
-No niee..
W tym czasie, gdy Rocky i Riker się kłócili, Ross zaczął rozmyślać nad nim i Laurą. Dziewczyna podsłuchała jego rozmowę, ale on tego nie chciał. Zresztą to samo mogło zabrzmieć, jakby impreza była zrobiona na jego korzyść.
Przekomarzanie rodzeństwa i rozmyślania Ross'a, przerwał dzwoniący dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę, nie przeszkadzajcie sobie ! - krzyknął Ross i czym prędzej udał się do drzwi. W duszy modlił się, aby to nie była Laura. Nie miał jeszcze ochoty z nią rozmawiać, jednak wiedział, że musi. Niestety jego prośby nie zostały odsłuchane . Przed blondynem, stała Laura.
-Eee.. heej.. co tu robisz? - zapytał, drapiąc się po głowie.
Brunetka spojrzała na niego dziwnie.
-Umm.. nie macie próby?
-Nie.
-Więc.. możemy porozmawiać? Mamy sobie coś do wyjaśnienia – odpowiedziała szorstko. Chłopak ją unikał, a to raczej ona powinna być na niego zła.
-Eee.. wiesz.. jakoś nie mam dziś na to nastroju.
-Jasne, jutro nie będziesz miał czasu, bo coś tam, pojutrze także i tak będziesz mnie zbywał cały czas. Proszę, naprawdę tak bardzo przeszkadza Ci to , że chcę z tobą porozmawiać? - zapytała zażenowana,
-Uhh.. no dobra. Poczekaj, pójdziemy na zewnątrz. Rocky i Riker prowadzą „kłótnie”, dlatego nie będą nam tam przeszkadzać.
-Spoko, weź kurtkę, czy coś, bo będzie ci zimno. - chłopak miał na sobie tylko krótką bluzkę na ramiączkach, a na dworze było coraz chłodniej. Nie mróz, ale temperatura, nie była wysoka.
Ross wziął czarną, skórzaną kurtkę i oznajmując rodzeństwu, że wychodzi, wyszedł z domu.
Nastolatkowie postanowili przejść się w stronę parku, którego zawsze z chęcią odwiedzali. Odkąd wyszli z domu Lynch'ów żadne nie odezwało się nawet słowem. Laura szła, trzymając ręce w kieszeniach i rozmyślając, jak wyjaśnić z Ross'em sprawę imprezy, a on szedł i kopał kamyka, którego napotkał na drodze.
-Laura.. - zaczął.
-Hmm ?
-Wydaję mi się, że prosiłaś mnie o rozmowę, a tymczasem idziemy i się nie odzywamy ani słowem – odpowiedział.
-Jasne, tak o to prosiłam.. Więc.. dlaczego byłeś na mnie zły? - zapytała.
-Nauczona byłaś, aby nie podsłuchiwać? - odgryzł się.
-Ross ! Ja chcę z tobą normalnie porozmawiać, więc mógłbyś chociaż raz się nie mądrzyć i odpowiedzieć normalnie ! - wkurzyła się.
-Normalność nudzi..
-Ross do cholery ! Jesteśmy przyjaciółmi, a ja zdałam sobie sprawę, że w ogóle cię nie znam. Powiesz mi dlaczego, jesteś na mnie cięty? - zapytała ponownie, urażona.
-Podsłuchałaś rozmowę moją i Caluma.
-A wiesz chociaż dlaczego? - zapytała.
-Noo. Nie wiem – odpowiedział.
-Właśnie. Więc nie oskarżaj mnie bezpodstawnie. Podsłuchałam cię, ale to było nie chcący. Zrobiłeś mi imprezę, a ja nie wiedziałam dlaczego, więc zapytałam się Raini, ale ona kazała mi przyjść do ciebie, więc poszłam. To już nie moja wina, że akurat z nim rozmawiałeś. A, że usłyszałam, jak rozmawiacie o mnie to zatrzymałam się i czekałam aż skończycie, ale słuchałam też to ! I To raczej powinnam, ja być wściekła, a nie ty ! Mogłeś mi powiedzieć, że Rydel cię do domu nie wpuszcza, nie potrzeby był ten cały cyrk, z imprezą ! - Laura w końcu wyrzuciła to wszystko ze siebie. Ross zatrzymał się i patrzył otwartymi oczami na dziewczynę.
-C-co? Jaka impreza dla Rydel ?! - krzyknął.
-Słyszałam Ross. Rydel nie chcę cię wpuścić, do domu, dlatego zrobiłeś imprezę, która jest niby dla mnie. A tak naprawdę, chciałeś aby zobaczyła, że się do siebie odzywamy.
-Co? Nie ! Wcale tak nie było ! Owszem Rydel nie chciała mnie wpuścić do domu, ale ta impreza była dla ciebie ! Miałem dosyć tej atmosfery, która panuję między nami, dlatego miałem zamiar przeprosić jeszcze raz , ale wszystko się schrzaniło. Jeśli nie wierzysz, możesz zapytać Caluma.
-Który uważa, że jesteś niezdecydowany? Ma rację. Ross mogłeś mi powiedzieć, że Rydel Ci nie wierzy, nie potrzebne było to zajście z imprezą. Jak widzisz, pokomplikowało się wszystko. Ja mogłam z nią porozmawiać na spokojnie.
-Dobra tam.. było, czasu nie cofniesz. Na prawdę przepraszam, jeśli to zabrzmiało jak by ta impreza była dla Rydel i dla mojej przyjemności.
-Nie musisz przepraszać Ross – zaśmiała się.
„Nie wiem co się ze mną dzieję, ale ja naprawdę polubiłam tego chłopaka. Mimo, że jeszcze nie dawno, za nim nie przepadałam, teraz czuję się inaczej. To prawdziwy twardziel i miło było, gdy on prosił mnie o wybaczenie.” rozmyślała.
-Laura? Jesteś? Żyjesz?
-Jestem, jestem.. zamyśliłam się. Umm.. co się stało Rikerowi?
-Gleba na schodach – zaśmiał się.
-Uuu.. hahahaha ! Na prawdę? A gdzie? - zapytała.
-Los Studio. Do tego zgniótł jabłka..
-Hahaha bieedny jesteś. Jeśli chcesz jabłka, chodź do mnie. Mam ich mnóstwo – odpowiedziała.
-Nie trzeba, jutro ja się może wybiorę do tego sklepu. Chyba nie złamię ręki.
-Hahaha. Wiesz Ross.. nie wiem jak ty, ale ja się powinnam zbierać. Zresztą sam zobacz – wskazała na zachmurzone niebo. Faktycznie zaczęło się ściemniać, a z ciemnych chmur, zaczął kropić letni deszczyk. Po chwili zza chmur wydostał się błysk. Co raz więcej i zaczęła się burza. Laura i Ross pożegnali się i obydwoje pobiegli do swoich domów.

Laura już od 5 minut siedziała w domu i czekała na kogoś z domowników. Nie mówiła tego Ross'owi, ale straszliwie bała się burzy. Zwłaszcza, że teraz była sama. W Los Angeles burza to rzadkie zjawisko, ale jeśli już nastąpi to aż strach się bać. Brunetka trzymała już komórkę w ręcę, mając zamiar zadzwonić do blondyna. Powstrzymywała się, ponieważ wiedziała, że nie może go wyciągnąć na dwór w taką pogodę, a tylko dlatego że boi się tylko jednej burzy. Siedziała w ciemności, ponieważ jeden potężny piorun wywalił gdzieś drzewo i zwalił linię elektryczne. Gdy to się stało, Laura cała się trzęsąc wybrała numer do Ross'a. Po chwili chłopak, się odezwał.
-Laura? Co się stało, że dzwonisz? - zdziwił się.
Odpowiedział mu tylko pisk dziewczyny. Oczywiście zagrzmiało .
-Ahaa.. boisz się burzy?
-Tak – odpowiedziała cicho – Tak, proszę śmiej się – odpowiedziała pewniej.
-Nie ma z czego. To jest słodkie.. - uśmiechnął się.
-Eee.. niee.. to głupie. Mam 17 lat, a panicznie boję się burzy.
-Ojj Laura, Laura, Laura.. zaraz u ciebie będę .
-Co ?! Nie ! NIGDZIE NIE IDZIESZ ! Chcesz, abym zawału tu dostała ?! Siedzisz w domu i bez dyskusji.
-Dbasz o mnie - uśmiechnął się.
-Pff.. chciałbyś..
-Dobra, tylko tam nie umieraj mi. Bo nie będę miał kogo wnerwiać . Nie masz się czego bać, zaraz przejdzie.
-Dzięki, że mnie zostawiasz. Ja ciebie też kocham przyjacielu. Przyjaciele sobie pomagają, a ty mi pomogłeś. I już się nie boję – mówiła poddenerwowana. Ciągle się bała. Chciała, aby Ross przyszedł, ale nie chciała, aby wyszedł z domu. Dlatego kazała mu zostać.
Chłopak przewrócił oczami i mówiąc „paa” rozłączył się z przyjaciółką.

Laura mimo próśb chłopaka i tak usłyszała pukanie. Wstała i podeszła do drzwi.
-Roooooooooooss.. mówiłam Ci, abyś nie przychodził ! - wkurzyła się.
-Lauraaaaaa.. możesz nie marudzić i mnie wpuścić? Zamarzaaam.
Dziewczyna otworzyła drzwi, by do domu mógł wejść Ross. Udała się do kuchni, aby zrobić chłopakowi ciepłą herbatę, jednak z prośbą, aby on poszedł za nią . Co prawda burza już trochę ucichła, jednak ona ciągle się bała. Po zrobieniu herbaty, zasiedli i prowadzili rozmowę. Takim sposobem, burza przeminęła i nawet się nie spostrzegli, gdy zaczęło wychodzić słońce.
-Uhuu.. słońce wyszło. Już po burzy.. a szkoda, tak dobrze mi się z tobą rozmawiało..
-Taak, nie mam ochoty wracać do Rockyego i Rikera.. Ile można się kłócić i to ciągle na jeden temat?
-Hahaha można i to długo. Nie martw się, to im przejdzie.
-Być może, a co z Evelyn?
-A co z nią ma być? Nie przepada za tobą, ale to już chyba wiesz.. Sprawa z jej zamieszkaniem.. O właśnie ! Zapomniałam ! Muszę porozmawiać z rodzicami !
-Jeszcze tego nie zrobiłaś? Lauraa, takim tempem, to ona serio pójdzie do domu dziecka.
-Nie mów tak ! Dziś porozmawiam z rodzicami ! Będziesz miał nową koleżankę – mrugnęła do niego.
-Taaak.. mi wystarczy już jedna „Laura”, bojąca się burzy. Twoja koleżaneczka, jest na mnie cięta – zaśmiał się blondyn.
-Przejdzie jej.. to uparta istota, ale naprawdę zawsze stanie za mną murem. Znamy się od dzieciństwa..
-Heh.. wiem.
Laura przewróciła oczami i wzięła do ręki garstkę mąki, która stała na blacie i wycelowała nią, w siedzącego blondyna. Chłopak nie spodziewał się rzutu, dlatego nie uniknął spotkania z podłogą. Po chwili obydwoje leżeli cali brudni, na podłodze.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie dźwięk przekręcanych w zamku, kluczach.
-Laura ! Już jesteśmy.
„O nie.. rodzice. Jak zobaczą kuchnie w takim stanie, to już po mnie”
Laura wraz z Ross'em w pośpiechu wstali i zaczęli się krzątać po kuchni. Ross szukał ścierki, aby pościerać mąkę z regałów, a Laura podbiegła po szczotkę, aby zamieść podłogę. Udało im się zrobić część porządków, gdy do kuchni weszli rodzice Laury.
-Matko kochana, dzieci ! Czy tu przeszło jakieś tornado ?!
-Nie mamo.. to tornado, to my – powiedziała Laura.
-Jezus.. Maria.. sprzątać mi to ! A co tu robi Ross? - zapytał Damiano (zmieniłam imiona rodziców Laury [Damiano i Ellen], ponieważ to są ich prawdziwe imiona).
-Ross... przyszedł, bo byłam sama i się bałam burzy, która nie dawno nawiedziła Los Angeles.
-No tak. Burza.. tego można się było spodziewać. Laura od dziecka, chowa się pod stołami, gdy jest burza – powiedziała Ellen.
-Mamo ! Wcale się nie chowam teraz pod stołem !
-Ehmm.. nie wiem czy tylko ja tak uważam, ale chyba trzeba jakoś sprzątnąć tą kupę mąki.. - zauważył Ross.
Laura się zaśmiała i wraz z blondynem, wzięli się do ponownej pracy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heeeeeej ! :D
Tym razem rozdział dodaję ja =) Udało mi się napisać i dobrze, bo Wiktoria ma "blokadę" :P
Problem jest w tym, że nie wiem kiedy dodam rozdział na drugiego bloga, ponieważ rozpoczęła się ta "blokada" i u mnie :|
Postaram się jeszcze dziś dodać, ale nie obiecuję.
A jak wam się podobał ten rozdział? Bo ja was chcę przeprosić, że taki nijaki. Mi się nie podoba, jakoś serio mój styl pisania się popsuł. Chcę pisać jak wcześniej :<
No ale...
Bardzo proszę o komentarze, ze szczerymi opiniami =)
I zapraszam na drugiego bloga, o którym już wspominałam na pierwszym blogu :P

Bajuuu !!! :**


sobota, 16 marca 2013

8-Trzymała ich jedna magiczna więź jaką jest miłość.

   8-Trzymała ich jedna magiczna więź jaką jest miłość.

      Szli parkiem nie mówiąc do siebie nic. Nie przeszkadzała im ta cisza.Laura była lekko skrępowana całym zdarzeniem. Ross zaś był bardzo dumny z siebie. Blondyn zaprosił dziewczynę na lody. Ona odmówiła.
-Laura co się dzieje?-Zapytał zaniepokojony.
-Nic...
-Dobrze , a teraz chodź -Pociągnął dziewczynę za rękę. Biegli w  kierunku ich domów. Laura potykała się o własne nogi, dobrze, że trzymał ją Ross, bo już dawno by się wywróciła. Zatrzymali się przy garażu Lynch'ów. Blondyn nacisnął guzik umieszczony w ścianie. Drzwi podniosły się a brązowym oczom Laury ukazały się kolorowe ozdoby ,swoich znajomych i nieznajomych krzyczących "Niespodzianka!" Ross patrzył na brunetkę czekając na jej reakcje. Dziewczyna uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawiły się iskierki. Laura popatrzyła na Ross'a i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Przytuliła blondyna i weszła do środka. "Ciekawe z jakiej to okazji?" -myślała. Podeszła do Raini i przytuliła na powitanie.
-O hej!- Przywitała brunetkę zaskoczona czarnowłosa.
-Cześć, hm......Ty też maczałaś w tym palce?- zapytała podejrzliwie Laura.
-Nieeee-No i tu  Raini się wydała.
-Dziękuje -Brunetka znowu przytuliła przyjaciółkę.-A tak w ogóle z jakiej to okazji?
-No, bo wiesz......A niech Ross Ci to wytłumaczy- Raini widocznie nie chciała zdradzać przyjaciela. Sama tez całkiem nie wiedziała z jakiego powodu zorganizował ten cały cyrk. Laura pokiwała głową i zaczęła szukać blondyna. Brunetka już miała wejść do ogrodu lecz usłyszała całkiem interesującą rozmowę. Po głosie rozpoznała, że dialog prowadzi Ross i Calum.
-Stary weź ogarnij to nie ma sensu-Dziewczyna wychyliła głowę z za garażu by móc zobaczyć chłopców. Calum trzymał dłoń na ramieniu Ross'a.
-Muszę odbudować zaufanie Laury.Mam dość tej atmosfery , a po za tym Rydel nie wpuści mnie do domu.
-No ,ale powiedziałeś ,że pogodziłeś się z Laurą ..Tak?
-No tak ,ale Rydel zauważyła jak zachowuje się Laura w moim towarzystwie i stwierdziła, że jednak mi nie wybaczyła..... -Zależało mu na tym, aby brunetka mu wybaczyła. - Myślę, że  mój wysiłek coś da.-Dodał i  spuścił głowę.
-Ehh -Westchnął rudzielec. -Ross zastanów się czego tak właściwie chcesz.
Laurze od razu  uśmiech zszedł z ust. Powolnym krokiem poszła do swojego domu. Rodziców dalej nie było. Zamknęła się w pokoju siadając przed pianino. Nie miała nawet odpowiedniego nastroju by dokończyć rozmowy z Evelyn. Dotykała białych i czarnych klawiszy. Z instrumentów wydobywała się smutna melodia. Nie miała ochoty śpiewać więc tylko grała. Tej piosenki nikt nie znał, ponieważ Laura napisała ją tuż przed wyjazdem do Los Angeles. Rozmyślała co zrobić. Postanowiła iść do Rydel. Nie zamierzała dłużej siedzieć przed pianinem więc wstała z czarnego fotela i jak najszybciej popędziła do domu Lynch'ów. Nie minęła minuta, a Laura stała już przed białymi drzwiami. Zadzwoniła dzwonkiem, a po chwili drzwi otworzył Ryland.
-Hej, Ross w garażu-Powiedział obojętnie
-Cześć , tak w ogóle ja do Rydel. Jest  może w domu?
-Tak jest u siebie w pokoju. Na końcu korytarza w prawo -Powiedział.
-Dzięki
Weszła do środka a brunet zamknął za nią drzwi. Kierowała się wskazówkami Ryland'a i trafiła na miejsce. Zapukała do różowych drzwi z naklejonymi plakatami "All Time Low". Usłyszała głośne "Proszę!" i weszła do pokoju przyjaciółki.
-O hej Laura! -Przywitała ją blondynka.
-Hej , nie przeszkadzam? -Brunetka miała tylko Rydel. Tylko jej może się zwierzyć.
-Pewnie że nie.Siadaj- Zachęciła Laurę. Brązowooka usiadła na jednym z krzeseł. -No to co Cię do mnie sprowadza-Uśmiechnęła się Rydel.
-Chciałam się Ciebie poradzić i złożyć "skargę" -Zrobiła cudzysłów w powietrzu.
-No to słucham Cię kochana -Rydel założyła włosy za ucho. Opowiedziała jej wszystko co do słowa. O tym jak zachowuje się Ross i co ona dokładnie czuje w tej chwili.
-No i co ja mam zrobić Rydel?-Zapytała brunetka i spuściła głowę. -Tylko szczerze -Dodała
-Mimo ,że jest moim bratem nie będę traktowała go ulgowo. Po pierwsze -powinnaś z nim poważnie porozmawiać, po drugie - Zrób mu awanturę. W końcu ty też masz uczucia nie tak jak on. -Blondynka pokiwała przecząco głową. -Nie przejmuj się nim. -Przytuliła Laurę.
-Dziękuje, że mnie pocieszasz i jesteś ze mną. -Brunetka mocniej wtuliła się  w Rydel.
-Nie ma za co -wyszeptała. -No a teraz idź z nim porozmawiaj -Klepnęła Brunetkę po plecach.
Laura wstała i wyszła z pokoju. Po chwili wróciła i podziękowała jeszcze raz przyjaciółce. Wyszła z domu Lynch'ów kierując się do ich garażu. Myślała gdzie może znaleźć blondyna. Weszła do ogrodu i tam zobaczyła swoich przyjaciół w basenie. Pierwszy zobaczył ją Calum. Wyszedł z wody i podszedł do brunetki.
-Laura słyszałaś naszą rozmowę? -Nie powitał się z Laurą  tylko zadał pytanie.
-A skąd Ci to przyszło do głowy? -Odpowiedziała pytaniem na pytanie chodź wiedziała że tak się nie robi.
-Widzieliśmy i słyszeliśmy jak odchodzisz. - Laura była zakłopotana.
-Wy widzieliście?-Zapytała na tyle cicho by mógł usłyszeć ją tylko rudzielec.
-Tak Laura. Powinnaś nauczyć się ciszej chodzić -Wyznał przyjaciółce. Zignorowała jego wypowiedź i podeszła bliżej basenu.
-Ross możesz na chwilę?-Zapytała gdy była już blisko wody.
-Nie! -Uśmiechnął się chytrze i ochlapał brunetkę.
-No weź! Ja tu przyszłam poważnie porozmawiać, a nie się bawić!-Krzyknęła rozzłoszczona.
-Przykro mi ,ale ja nie chce rozmawiać. -Wzruszył ramionami. Widać było, że to nie był ten powód. Chyba się czegoś obawiał. Zrezygnowana Laura opuściła posiadłość R5 i udała się do siebie do pokoju. Było już dosyć późno więc Laura poszła się umyć i przebrać w piżamę. Teraz była zbyt zmęczona by zadzwonić do Evelyn. Położyła się na wygodnym łóżku przykrywając się do połowy kołdrą. Po chwili zasnęła z myślą ,że jutro nie będzie pamiętać dzisiejszego dnia.


~ ♥ ~



     Wstał dosyć wcześnie nie wiadomo z jakiego powodu. Po prostu po rozmowie z Rydel rozpierała go energia. Chciał powiedzieć całemu światu a najbardziej jej - Becky jak bardzo ją kocha. Tylko bez sensu by  było gdyby Ryland zapukał do drzwi czarnowłosej i wyznał ,że ją kocha. Osobie o, której nic nie wie, a ona nic nie wie o nim. Podniósł się z miękkiego materacu kierując się w stronę łazienki. Wziął prysznic i ubrał na siebie czerwoną koszulkę i czarne rurki. Na nogi włożył klapki i po cichu udał się do kuchni by zjeść śniadanie. Otworzył lodówkę i wyjął z niej mleko. Nalał go do miski i nasypał płatki. Dziś to były płatki na zimno ,ponieważ nie chciało mu się tego mleka grzać. Bo z jedzonym śniadaniu Ryland poszedł do pokoju gdzie zawsze odbywały się próby R5. Chciał nauczyć się grać na gitarze by móc zaintonować ukochanej. Wziął nowa gitarę Rocky'ego i po kolei pociągał metalowe struny. Nie wydawały one dźwięku więc Ryland pociągał je mocniej. Bez rezultatu, dalej nic nie było słychać. Postanowił, że pociągnie mocniej. Struna pękła. Przestraszony brunet odłożył gitarę na miejsce i szybko wyszedł z pomieszczenia. Podreptał do ogrodu i zaczął rzucać piłką od koszykówki do kosza. Usłyszał jak ktoś schodzi do kuchni. Nie odwracał się, próbował udawać, że nic się nie stało. Udawało mu się to. Jak na razie nikt nie widział Ryland'a ani popsutej gitary. Gdy znudziło mu się granie w koszykówkę samemu ,poszedł do kuchni. Nie tylko z powodu, że mu się nudziło ,ale też bo był spragniony. Szybko nalał do kubka wody i wypił jednym ciurkiem. Nikt się nie odzywał, no i nawet dobrze. Teraz postanowił ,że pojeździ na deskorolce. Wziął ją i wyszedł z domu. Jeździł po chodniku omijając przechodnich. Nagle zauważył Becky. Tak się ucieszył, że nie zdołał zahamować i wjechał w dziewczynę. Czarnowłosa upadła ,a na nią Ryland.  
-Co ty robisz Idioto?!-Wydarła się na bruneta.
-Przepraszam nie chciałem ...-Chłopak wstał i pomógł podnieść się Becky. Dziewczyna po raz pierwszy spojrzała mu w oczy. Zahipnotyzowały ją ,a jej niebieskie oczy jego. Mimo tego i tak niebieskooka była na niego zła. Podniosła z ziemi swoją zieloną torebkę i odeszła od chłopaka. Wniebowzięty Ryland pognał do domu by móc wygadać się siostrze. Jak tylko przekroczył próg wszystkie pary oczu skierowane były na niego. Ten tylko wzruszył ramionami i poszedł do swojego pokoju. Po chwili w jego królestwie zjawił się Ross. 
-Ryland potrzebujemy twojej pomocy! -krzyknął na samym początku.
-A może tak "proszę"? -Powiedział z wyrzutem.
-Ryland proszę potrzebujemy twojej pomocy! -Poprawił się blondyn. 
-Już lepiej. O co chodzi? -zapytał 
-Riker złamał rękę i musisz nauczyć się grać na gitarze jeszcze przed trasą koncertową "Loud". -Powiedział na jednym tchu Ross. -Prosimy zgódź się. 
-No dobra ...-zgodził się lecz niechętnie. W duszy cieszył się niezmiernie, bo zaintonuje Becky , ale też nie chciało mu się uczyć grać na gitarze i nie kręciła go muzyka. W szkole nie był dobry z muzyki nigdy jej nie rozumiał i nie miał zamiaru zrozumieć. No ,ale raz się żyje. Weszli do pokoju ,którego Ryland wolałby unikać. Stanęli w drzwiach i zobaczyli całego czerwonego Rocky'ego. Blondyn nie wiedział o co chodzi, ale Ryland wiedział. Nie dawał tego po sobie poznać. Rocky próbował się uspokoić i nawet  mu trochę wychodziło. On zawsze dawał sobie radę z nerwami. Brunet usiadł na krześle i wziął do ręki gitarę akustyczną Ross'a. Po chwili podszedł do niego blondyn i zaczął tłumaczyć Ryland'owi o co chodzi w muzyce. On i tak nic nie rozumiał no ,ale to już na marginesie.


~ ♥ ~

    Tyle razem przeszli ,tyle przeżyli ,ale teraz to się nie liczy. Tak po prostu odeszła zostawiając go samego. Jego serce krwawi ,a on cierpi niemiłosiernie. Cztery lata związku wykreślić i zapomnieć jak niepotrzebna notatka w zeszycie. Mimo, że minęło kilka dni od jej wyjazdu Ellington tęskni za nią jak za nikim innym. Popatrzył na ramkę ,która leżała na półce z innymi zdjęciami. Był na nim on i Kelly. Byli wtedy tacy zakochani w sobie, pełni energii, tacy młodzi i uśmiechnięci. Teraz to się zmieniło. Już nic nie będzie tak jak kilka lat wstecz. Może i w ostatnich miesiącach nie układało im się najlepiej, ale i tak nigdy by nie pomyśleli o rozstaniu. Trzymała ich jedna magiczna więź jaką jest miłość. Teraz jej nie ma chodź kochają się nad życie. Każdy związek przechodzi próby, a ta właśnie sytuacja jest tą próbą. Owszem nie są już związkiem lecz to tylko dla "oka ludzkiego". W sercach  to ta sama młodzież co na zdjęciu.

Załamany Ellington wiedział , ze nie może się poddawać. Ciągle ma nadzieje, że jego ukochana stanie w drzwiach jego domu uśmiechnie się, przytuli i powie, że się rozmyśliła. Tak właśnie myślał. Ubrał na nogi swoje zielone trampki i wyszedł z domu do Lynch'ów na próbę. Szedł z głowa spuszczoną  w dół nie myślał teraz o Kelly tylko raczej o próbie. Nie udawało mu się to. Na myśl ciągle przychodziło mu, że zaraz ulicą przejdzie brunetka. Każdą dziewczynę przechodzącą obok  niego wyobrażał sobie jako Kelly. Gdy doszedł już do posiadłości R5 zacisnął oczy, zęby i pięści żeby przypadkiem nie uderzyć w osobę, którą spotka. Po chwili otworzył drzwi i wszedł do środka. Czemu nie zapukał lub zadzwonił? Ellington jest traktowany jak członek rodziny Lynch'ów. Ich dom to tak jakby też jego dom. Po cichu wszedł do pokoju z instrumentami i usiadł na małym krzesełku od perkusji. Nikt nie zauważył że Ellington już przyszedł ,a on nie miał zamiaru się odzywać. Siedział tak dobre 15 min słuchając o czym rozmawiają przyjaciele.
-To zaczynamy już próbę?-zapytał Ross
-Czekamy na Ratliff'a...
-Rocky on już przeszedł -blondyn pokazał ręką na Ellington'a. Po chwili zaczęli grać różne utwory z Ep-ki "Loud" i "Ready Set Rock".


*

Hej ,to ja Wiktoria. Myślę, że rozdział się podoba. Przepraszam ,że tak długo musieliście czekać na 8 no ,ale ja też mam naukę.Weronika zachorowała więc życzymy jej szybkiego powrotu do zdrowia. :) <3 

Pozdrawiamy

~ Weronika i Wiktoria 


piątek, 8 marca 2013

Rozdział 7- "Zakochałem się..."



Blondynka dobijała się do brata jeszcze kilka minut, a on błagał, aby przestała. W końcu nie wytrzymał i zły na siostrę, wstał i otworzył drzwi. Zdenerwowany udał się z powrotem do łóżka.
Rydel podeszła do brata i usiadła na końcu łoża.
-Ry.. musisz się komuś wygadać, bo tłumienie problemu w sobie to najgorsze wyjście – mówiła.
-Wiem.. ale ja nie potrafię się do tego przyznać.
-Jezus, Maria coś ty takiego zrobił ?! - wystraszyła się. Chłopak powiedział to w taki sposób, że nie sposób się było domyśleć o co mu chodziło.
-Zakochałem się..
-Emmm.. to dlaczego się zamykasz w sobie? Powinieneś się cieszyć, że jest ktoś kto ci się podoba ! To nie grzech – powiedziała blondynka.
-Jasne, że nie grzech ! Nie masz pojęcia w kim się zakochałem – krzyknął.
-Co ?! Maatko.. zakochałeś się w chłopaku? - zdziwiła się.
-Co? Na mózg człowieku upadłaś ?! W dziewczynie !
-No to mów mi jakiej. Kim jest twa wybranka.. - zaśmiała się.
-Becky Young..
-O matko ! Ona ?! Ta .. za przeproszeniem świnia ?!
-Właśnie ona.. nie wiem jak to się stało. Jesteśmy inni.. ona jest piosenkarką, ja chce być sportowcem.. Jest 2 lata starsza ode mnie. Do tego strasznie chamska. A ja się w niej zabujałem. A nawet jej nie znam – żalił się.
Rydel wiedziała, że ciężko jest się poddać i zapomnieć o kimś kogo się kocha, ale nie ma na to rady. Jedyne czego nie wolno, to zamykać się w środku siebie i płakać. To najgorsze z możliwych opcji. Sama przeżywała już takie załamanie. Chłopak, który jej się podobał miał dziewczynę, ale ona wybrała załamanie się. Rozmawiała z nim. Wszystko mu powiedziała. Niestety.. chłopak w końcu wyjechał i wszelka nadzieja Rydel wygasła. Zamknęła się w sobie, nie wychodziła z pokoju i całymi nocami płakała. Dlatego teraz walczyła o to, aby Ryland nie popełnił tego co ona.
-Wiesz co ja przeżywałam, gdy David wyjechał. Nie popełniaj tego samego co ja.. W końcy ci przejdzie, a jak na razie powtarzaj sobie, że to zwykłe zauroczenie – uśmiechnęła się.
-Dziękuję. Spróbuję. Kocham cię Rydel, nie po pełnie tego co ty – zapewnił siostrę.
-Super. Idziesz na obiad? Mama zrobiła nasze ulubione spaghetti.
-Nasze ulubione to są naleśniki, a spaghetti na drugim miejscu – uśmiechnął się zwycięsko. No tak.. mądry Ryland.
-Hahahaha. Taak, a teraz ruszaj swoje cztery litery i chodź, bo znając Rocky'ego nic nam może nie zostać – odpowiedziała. Dziewczyna nie zdała sobie sprawy, że obok pokoju Ross'a i Rylanda właśnie przechodził, powyżej wspominany chłopak. Rocky odkrzyknął.
-Słyszałem !
-Też cię kocham ! - śmiała się blondyna.
Rocky przewrócił oczami i rozbawiony poszedł do kuchni. Po chwili do wszystkich dołączyła Rydel, Ryland i Ross, który wrócił uśmiechnięty i zadowolony ze szkoły. Obiad zjedli w ekspresowym tempie.
-No skoro już wszyscy zjedli to Ross opowiadaj – zaczęła Rydel. Dziewzyna jak zwykle była opiekuńcza i ciekawska, dlatego chciała się dowiedzieć co takiego ukrywa jej brat.
-Ale co mam opowiadać? - zdziwił się.
-No jak to co? Cały uśmiechnięty i w ogóle.. - odpowiedział Rocky.
-A to już nie można być uśmiechniętym?
-W twoim przypadku nie. Całymi dniami byłeś smutny i naburmuszony. Więc ja nie wiem, co tu do nie zrozumienia – odpowiedziała Rydel.
-Ojjj.. nic takiego. Po prostu się uśmiecham.
-No jasne, to ja jestem Selena Gomez – powiedział Rocky, na co cała rodzina wybuchła śmiechem. Jego docinki zawsze doprowadzały rodzinę do śmiechu.
-Ehemm.. właśnie widać. Strasznie podobny do niej jesteś. A dawno zmieniłeś płeć? Bo ciągle jesteś chłopakiem.. albo masz perukę – powiedział Ross.
-Jasne. Mów i nie protestuj.
-Ehmm.. dobra. Pogodziłem się z Laurą – odpowiedział.
-Ooo to świetnie ! - krzyknęła, dotychczas nie odzywająca się Stormie.
-Wieem. Dobra idę.. mam wiele zadane – chłopak udał się do pokoju. To samo uczyniła reszta rodzeństwa, a rodziciele pozostali w kuchni i sprzątali po obiedzie.


~ ♥ ~


O godzinie 18 Laura weszła do domu. Rozmowa ze znajomymi zajęła jej ponad 4 godziny. Wiedziała, że za chwilkę dostanie od rodziców opierdziel. Nie myliła się. Od samego progu zawitała ją matka wraz z ojcem.
-O której to się wraca dziecko? - zapytał ojciec.
-O której trzeba.. jakoś dziwne, że się teraz mną interesujesz. Zawsze na pierwszym miejscu była praca - odpowiedziała. Już kiedyś im to mówiła, ale obietnicy, że będą więcej czasu spędzać razem, ciągle nie dotrzymali.
-Rozmawialiśmy już na ten temat. A szkołę, o ile się nie mylę zakończyłaś 4 godziny temu – powiedziała niezadowolona matka.
-Nie mam ochoty się po raz kolejny z wami kłócić. Byłam z Raini, Ross'em i Calumem.
-Co? Z kim? Ross'em?
-Tak dobrze usłyszałaś. Z Ross'em. A teraz udam się do pokoju. Idę porozmawiać z Evelyn – Laura nie miała ochoty na tłumaczenie się, jak się stało, że pogodziła się z Ross'em. Miała wielki uraz do rodziców. Złamali obietnicę. Wyciągnęła z szafki laptopa i zasiadając na parapecie włączyła go. W L.A (czyt. Elej) ciągle świeciło mocne i ciepłe słońce. W innych kontynentach o 18 zapadała noc i było zimno. W Los Angeles nie. Laura w Londynie ciągle wieczorkami zasiadała na parapecie i słuchała muzyki, lub śpiewała, albo na tarasie rozmawiała z przyjaciółką. Evelyn i Laura mieszkały naprzeciw siebie. Pierwsze co zrobiła po włączeniu laptopa, to uruchomienie skype'a. Na jej szczęście Evelyn już była i zwinnym ruchem połączyła się z przyjaciółką.
-Heej rudzielcu – zaśmiała się.
-Hej misieeeeeeek.
-Ohoo.. coś długie to 'miesiek' . Co się stało? - zaśmiała się brunetka. Ev znała już na wylot.
-CHODZĘ Z IVAN'EM ! - krzyczała.
Dziewczyny zaczęły skakać i się cieszyć, że nie czas było ich zagłuszyć.
-Tak strasznie się cieszę ! - powiedziała brunetka.
-Ehh.. ale.. moja.. babcia.. zmarła – Evelyn udawała twardą, ale wiedziała, że jej się to nie uda. Zaczęła szlochać, aby potem móc wybuchnąć głośnym płaczem.
-Co ?! Jak to zmarła ?! Jejkuu.. to takie przykre...
-Wczoraj wieczorem.. zabrała ją karetka. Miała zawał serca..
-O boże.. a co teraz będzie z tobą? Przecież nie możesz mieszkać sama.
-Właśnie wiem i w tym jest problem. Moja jedyna opiekunka.. moja babusia.. zmarła, a ja pójdę do domu dziecka. Nie ma mnie kto przyjąć pod własną opiekę. Nie jestem jeszcze pełnoletnia, aby mieszkać sama.
-Wiem ! Przepraszam, ale ja nie będę mogła przylecieć na pogrzeb.. a co do zamieszkania. To spróbuję porozmawiać o tym z rodzicami – odpowiedziała zadowolona.

-Ooooo dziękuje! Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie!- Ucieszyła się czerwonowłosa- Mówiłam już coś takiego? 
-Nie przypominam sobie ..- Zaśmiały się przyjaciółki -Coś nowego się działo tam w Londynie?- Zapytała brązowooka
-Właściwie to chyba nic .....-Posmutniała Evelyn. Laura wiedziała że jej przyjaciółka coś ukrywa. W końcu znały się od dziecka.
-Evelyn...Wiem że coś ukrywasz. Powiedz mi ..- Mówiła zachęcająco brunetka.
-Pamiętasz tą Juliette, co chodziła z nami do podstawówki?
-No pamiętam ... mów dalej - Laura była bardzo zaniepokojona 
-Ona dwa tygodnie temu doszła do naszej klasy. Cały czas za nami chodziła i nie dawała naszej paczce spokoju...-Nagle drzwi od pokoju Laury się otworzyły. Stał w nich Ross.
-Hej, przeszkadzam?- Zapytał 
-Cześć tak trochę, ale chodź - Brązowooka zrobiła miejsce na łóżku zachęcając blondyna by na nim usiadł.
-Evelyn poznaj Ross'a, Ross poznaj Evelyn - Dziewczyna poznała chłopaka z jej przyjaciółką. 
-Ross'a.? Czekaj czy to nie ten co Cię tak bardzo zranił? - Zapytała podejrzliwie czerwonowłosa 
- Tak to ja, bardzo żałuje tego co zrobiłem i dalej mam wyrzuty sumienia.- Powiedział na jednym tchu. Evelyn nie lubiła  Ross'a mimo że już przeprosił Laurę. Wydawał jej się być egoistą, który rozkochuje w sobie dziewczyny, a potem łamie ich serca. Może jest ładny i ma wielki talent, ale dla Evelyn był skończonym dupkiem. 
-Ziemia do Evelyn. - Brunetka machała ręką przed laptopem. -EVELYN! - Krzyknęła. Czerwonowłosa wystraszyła się i spadła z krzesła na, którym siedziała.
-Za co to było?! -Zapytała z żalem - A tak w ogóle muszę już iść. Pa pa Kochana! -Evelyn pomachała do kamerki. Rozłączyła się tasz szybko że Laura z Ross'em nie zdążyli się pożegnać. 
-Idziemy na spacer?- Zapytał blondyn 
-czekaj stop! To moi rodzice cię wpuścili?!- Zapytała z podziwem Laura 
-Tak na prawdę wpuściła mnie Vanessa, twoich rodziców chyba nie ma ...- Zaśmiał się -To idziemy na ten spacer ? 
-Dobra - Brunetka wstała z łóżka biorąc z krzesła żółtą torebkę. Ross obserwował każdy ruch brązowookiej. 
Po chwili sam wstał otwierając przed Laurą drzwi. Wyszli z domu dziewczyny kierując się w stronę parku.  


~ ♥ ~ 

-Kelly ...ale dlaczego nie możesz zamieszkać z nami? Jesteś już pełnoletnia nic Ci nie stoi na przeszkodzie - Mówił przekonująco Ellington.
-Ale ty nie rozumiesz! Ja wyjeżdżam do Miami bo tam ma rodzinę i nie tylko. Chciałabym tu zostać razem z tobą, ale to raczej nie możliwe. Sam znasz moich rodziców ....- Po twarzy brunetki zaczęły spływać słone łzy. Brązowooki podszedł do swojej dziewczyny i otarł jej czerwone poliki. 
-Nie płacz będziemy do siebie jeździć. Kocham Cię - Pochylił się do pocałunku lecz dziewczyna odwróciła twarz. 
-Też cię kocham, ale ... związek na odległość nie ma sensu..- Brunetka wybuchła niepochamowanym płaczem. Brunet przytulił płaczącą dziewczynę 
-Już nie płacz.Nie mogę patrzeć jak cierpisz. - Oczy chłopaka także stały się czerwone i szklane. 
-Nie gniewasz się na mnie ?- Zapytała z nutką nadziei w głosie
-Pewnie że nie. Skąd przyszło Tobie to do głowy? - uśmiechnął się i jeszcze mocniej ścisnął dziewczynę. 
-Puść mnie idioto bo mnie zgnieciesz! - Zaśmiała się razem już ze swoim byłym chłopakiem. -Ell ja już muszę iść ....- I dwójka powróciła do dawniejszych nastrojów.
-Dobrze, ale pamiętaj o mnie tzn. o nas ,o LA ... No i pamiętaj że kocham Cię najmocniej na świecie i że jesteś największym skarbem jaki pan Bóg mi dał. - Oby dwoje płakali.
-Tak będę pamiętać. Ty też o mnie nie zapomnij .. Kocham Cię - Ostatni raz przytuliła się do bruneta. Mimo ze nie byli już parą stanęła na palcach by ostatni raz posmakować ust swojego ukochanego. 
-Pa Kocham Cię - Puściła Ellingtona i poszła do czarnego auta. 
Chłopak poszedł do domu. Zamknął się w pokoju i nie miał ochoty nikomu otwierać chociaż wiedział że powinien pójść do przyjaciół. Mieli właśnie ćwiczyć nową piosenkę. Po chwili jego telefon zaczął wibrować.Nie odebrał i tak za każdym razem. 


*

Hej :) Jest kolejny rozdział :D Od dziś rozdziały będą pisane przeze mnie i Wiktorię, która jest współautorką :) Ten rozdział został napisany, po części przeze mnie, a po części przez Wiktorię. Myślę że się podobał. To tyle, paa :*
Kocham Was !
~Weronika i Wiktoria ♥

środa, 6 marca 2013

Pomoc =)

Witajcie :D
Nie dodaję dziś rozdziału, jak miałam w planach, ponieważ nie mam czasu, aby go napisać, ale..
Nie po to tu jestem. Chciałam zapytać, czy jest osoba chętna do pomocy przy prowadzeniu TEGO bloga ? Ja sama nie daję rady. Postanowiłam powrócić do poprzedniego bloga, ponieważ nie potrafię się z nim rozstać. Kocham moich czytelników. A tam panuję miła atmosfera i wgl.
Aby pisać dwa blogi trzeba mieć czas i pomyły. Oczywiście ja mam pomysły, ale nie ma czasu na pisanie :/ Nie chcę zakańczać działalności bloga.. dlatego osoby, które mają doświadczenie w pisaniu opowiadań, bardzo proszę o kontakt. Potrzebuję współautora.
Wiem, że niektóre osoby nie mają gg, dlatego proszę o kontakt :
GG: 44545234
E-mail : vanessamisia112@spoko.pl

Bardzo to jest dla mnie ważne. Dziękuję :*
Rozdział zgodnie z obietnicą w piątek, bo dziś się nie wyrobię, a jutro mnie nie ma :P

~Weronika ♥

piątek, 1 marca 2013

6.Są ludzie, którym szczęście mig­nie tyl­ko na mo­ment, na mo­ment tyl­ko się ukaże po to tyl­ko, by uczy­nić życie tym smut­niej­sze i okrutniejsze. 



[...]

Zdezorientowana Laura wyciągnęła ze swojej szkolnej torby paczkę nawilżonych chusteczek i aby załagodzić zaistniałą sytuację przyłożyła kilka do bluzki czarnowłosej. Niestety, nie zdała sobie sprawy, że plama jeszcze bardziej się powiększy. Wściekła dziewczyna złapała roztrzęsioną brunetkę i zaczęła krzyczeć.
-Co ty wyprawiasz ?! Zdajesz sobie sprawę ile ta bluzka kosztowała?! Przywieziona z Francji ! Moja mama wyjechała tam specjalnie, aby mi ją zakupić ! A ty wylałaś na nią napój i teraz jeszcze plamę powiększyłaś ! Myślisz, że dochodząc do szkoły będziesz czuła się wielka ?! Nie tylko ty jesteś w tej szkole sławna, bo większość uczniów także ! Tak więc nie myśl, że teraz każdy cię zacznie lubić i zaczniesz być wielka ! Nie zadzieraj lepiej więcej ze mną, bo będzie z tobą źle ! - krzyczała dziewczyna.
Laura stała i patrzyła się na ubraną w zwiewną bluzkę i krótkie spodenki dziewczynę, oraz na całe widowisko. Nie wiedziała co powiedzieć. Wystraszyła się lekko tej dziewczyny. Wyrwała powoli ręce z uścisku modnisi i odsunęła się do tyłu.
-J-jja.. przepraszam – odpowiedziała ledwo dosłyszalnie.
-Przepraszam ?! Myślisz, że jedno głupie „przepraszam” wystarczy, aby pokryć co wyrządziłaś swoim śpieszeniem się na lekcje ?! Popsułaś moją ukochaną bluzkę ! Będziesz musiała mi za nią zapłacić ! Jeszcze się doigrasz ! - mówiła wściekła.
Wystraszona Laura już miała uciec, gdy dziewczyna znowu zaczęła krzyczeć.
-O nie mała ! Nigdzie mi nie uciekniesz ! Z.. - przerwał jej idący w ich stronę Ross.
-Becky ! Co ty znowu robisz?! Nie dość ci już tego, że możesz nie zdać do następnej klasy ?! Twoja matka się dziś o wszystkim dowie i koniec będzie kupowania drogich rzeczy ! Ciągle tylko się na kogoś drzesz ! Uspokój się wreszcie !
Laura patrzyła na Ross'a i dziewczynę, która jak się okazało miała na imię Becky. Nie wiedziała co odpowiedzieć.. Ross stanął w jej obronie? Jak?
-Emm.. to ja już może pójdę – powiedziała. Laura skierowała się w stronę klasy. Raini szła obok niej, tłumacząc jej kim jest ta dziewczyna.
-Becky to tak jakby.. królowa tej szkoły. Wszystkich rozstawia po kątach. Ross także był jej ofiarą, ale to chwilowo. Nie dał się i tak jakby.. pilnuję jej. Na prawdę nie masz za co się na niego gniewać. Chodziłam z nim ponad rok i wiem, że to dobry chłopak.
-Ehh.. może masz rację.. dobra, chodźmy na te lekcję.

~ ♥ ~

Lekcję minęły w przerażająco szybkim tempie. Poza tym, to pierwsza lekcja w tym roku szkolnym, dlatego też nie mieli nic zadane, ponieważ lekcje były o sprawowaniu w roku szkolnym i innych podobnych sprawach. Przyjaciółki powolnym spacerem wyszły ze szkoły i wyruszyły do domu.

-Uhh.. muszę chyba porozmawiać z Ross'em. Nie chcę, aby za mną chodził i co chwilę mnie przepraszał. Po prostu za nim nie przepadam, a ciągłe jego marudzenie doprowadza mnie do szału !
-Jest mu źle z powodu, że cie tak potraktował . Porozmawiaj z nim szczerze, zrób to teraz.
-Jak teraz?Przecież nie mam jego numeru, ani nie ma go nigdzie obok mnie. Do domu jego mi się nie chcę iść.
Raini wskazała na idącego przed nimi Ross'a. Laura lekko się uśmiechnęła i rzucając w stronę przyjaciółki spojrzenie mówiące „zaraz wracam”, pobiegła w stronę chłopaka.

-Ross ! - krzyknęła siedemnastolatka.
Chłopak bez słowa, zaskoczony się zatrzymał. Dziewczyna biegła szybko i nie spostrzegła, że on może gwałtownie zahamować , przez co w niego wbiegła.
-Przepraszam, zahamowałeś tak gwałtownie i w ciebie wpadłam – powiedziała speszona, podnosząc się.
-Nic się nie stało. Ummm.. po co mnie wołałaś? Przecież nie chciałaś mnie widzieć..
-Wiem, właśnie dlatego cię zatrzymałam. Chcę przeprosić, że byłam taka uparta Po prostu było mi przykro, że wtedy mnie tak potraktowałeś. Mam słabe kontakty z rodzicami, przyjechałam tu, bo musiałam, a wtedy gdy ty zapatrzony w telefon bez interesownie mi odpowiadałeś, poczułam się nie lubiana – mówiła. Dziewczynie powoli zbierało się na płacz. Wszelkie wspomnienia powróciły w ekspresowym tempie.
-Ohh.. strasznie cię przepraszam. Oczywiście wiem, że bezpodstawnie byś się na mnie nie obraziła, tak więc i ja ci wybaczam – powiedział.
-Dziękuję – uśmiechnęła się lekko – a i dziękuje, że dziś stanąłeś w mojej obronie. Nie wiem co ona by mi jeszcze nawrzucała, a ty skąd ją znasz? - zapytał.
-Też miałem z nią do czynienia, ale ja się jej nie bałem. Wiem, że od 1 klasy się we mnie buja i mi ulegnie, dlatego też dyrektorka kazała mi ją pilnować. Mam zlecenie – uśmiechnął się.
-Ahaaa.. super. Wiesz, ja już muszę iść. Przyjaciółka na mnie czeka – odpowiedziała.
-Ok.. cześć.
-Cześć.

Laura ruszyła do przyjaciółki. Ta od razu zaczęła pytać jak jej poszło. Wszystko dokładnie jej wytłumaczyła i krokami ruszyła do domu.

W mieszkaniu była po 10 minutach. Miała w zwyczaju, że autobusem nie wracała, tylko powoli dochodziła, piechotą do domu. Miała wtedy czas na rozmyślanie, ale także mogła się przewietrzyć.
W domu zastała o dziwo, wszystkich domowników. Vanessa, Margaret i Josh siedzieli w salonie i oglądali telewizję. Dziewczyna nie wiedziała co się stało, że rodzice są w domu, a nie w biurze. Rzuciła torbę w róg i podeszła do rodziny.
-Eeee.. hej. Co robicie w domu? - zapytała.
-Mieszkamy? - odpowiedział jej pytaniem, na pytanie ojciec.
-Co cię tak dziwi? - zapytała Meg.
-To, że wy nigdy nie macie dla mnie czasu. Ani dla mnie, ani dla Vanessy. Macie dzieci, a ja czuję się jakby to praca była waszym dzieckiem, jakbym ja była tylko rybką, którą karmicie i nic więcej ! A ja także mam uczucia ! Jesteście moimi rodzicami i chcę spędzać z wami choć kilka godzin na dzień, a ja was widzę jak kładę się spać ! Nie chcę tego ! Chcę normalną rodzinę ! Nawet w święta was w domu nie ma. Ciągle praca, praca i praca ! Święta były a wy powiedzieliście, że w firmie je organizują, a my co? No taak, pozbyliście się nas ! Babcia się musiała nami opiekować ! No cholera macie dzieci ?! Opiekujcie się nami, a nie wpychacie nas pod opiekę innym ! - wybuchła.
-Laura nie tym tonem ! - odpowiedział ojciec.
-No tak.. teraz mi wypowiesz, tylko jakim tonem powiedzieć powinnam. Ja nie mogę z wami wytrzymać ! - pobiegła n górę. Rzuciła się na łóżko i płakała.

~ ♥ ~

Dzwonek, w sali oznajmił kolejny koniec lekcji. Laura pośpiesznie wyszła z sali i udała się do szafki. Drugi dzień w szkole, a nauczyciele zadali im więcej niż, jakby mieli policzyć ile jest ziarenek cukru, w 3 kg cukru. Oczywiście wszystko to dla dziewczyny było pestką. Schowała rzeczy, wzięła torbę i odkręciła się do wyjścia. Akurat za nią stał Ross, który chciał się coś dziewczyny zapytać. Brunetka po raz kolejny wpadła w chłopaka, tyle że tym razem nie upadł.
-Heej, znowu przepraszam – zaśmiała się.
-Spoko. Chciałem tylko zapytać o co chodzi w tym zadaniu z muzyki. Serio? Ona kazała nam napisać piosenkę? - zapytał.
-Taaaak. Dasz radę – uśmiechnęła się.
-A ty?
-Co ja?
-No, ty dasz radę?
-Emm.. jakby to.. chyba tak, ja śpiewam od dziecka i piszę piosenki. Podczas pisania i śpiewania wyrażam uczucia.
-Na prawdę? To jest takie słodkiee – odpowiedział.
-Wiem – uśmiechnęła się.
-Na kogo czekasz? Na Raini? - nie czekając na odpowiedź dziewczyny, kontynuował – poczekam z tobą. Calum za chwilę także wyjdzie.
-Emm.. jasne.
Dziewczyna nie była pewna co do wspólnego czekania. W końcu ciągle miała do niego żal. Nie zrobił nic wielkiego, ale ona miała złote serce i była wrażliwa. Wszystko pozostanie w jej pamięci.

Jej obawy nie były słuszne. Po 15 minutach dołączyła do nich czarnowłosa, a do tej pory śmiechom nie było końca. Tematy nie były ciekawe, ale najdziwniejsze. To im się nie nudziło. Laura musiała przyznać, że chłopak jej zaimponował.

Wszyscy czworo wyruszyli do domów.

~ ♥ ~

Rydel od jakiś pięciu minut próbowała porozmawiać z najmłodszym bratem, Ryland'em. Piętnastolatek od kilku dni nie rozmawiał z nimi, zamykał się w pokoju. Stormie i Mark także próbowali, ale on kłamał, że źle się czuję i to po prostu stres szkolny. Rodzice poszli na kłamstwo, jednak Rydel – spostrzegawcza – wiedziała, że coś jest nie tak. Szybko się nie poddawała i już po raz kolejny zapukała do pokoju brata.
-Ryland ! Proszę otwórz mi ! Ja tylko porozmawiam, zobaczysz, że ci ulży ! - krzyczała.
-Nie ! Daj mi spać !
-Jasne, bo ty śpisz ! Ryland szybko, bo zaraz sama będę musiała wejść do ciebie. Nie za pomocą drzwi. - miała szczęście, że chłopak miał pokój z balkonem i drzewem, po którym się szybko i łatwo wchodzi.
 

                                                                     ***

Siemkaa ♥
Po tygodniowej przerwie powracam :P Przepraszam was, że nie ma zbyt często rozdziałów, ale nie mam czasu na pisanie. Teraz w  marcu, rozpoczęły mi się powtórzenia do sprawdzianu klas szóstych i mam coraz więcej sprawdzianów i karkówek. Do tego tyle prac domowych.. normalnie można się załamać. -,-
Przepraaszam.
A jak się podoba rozdział? Dla mnie nijak. Ja nie potrafię pisać akcji. Za to też przepraszaam :*

Wygląda na to, że rozdziały będą w piątki, bo nie mam czasu. Najwyżej jak się wyrobię wcześniej to dodam :)

A teraz moje pioseneczki ♥
1) R5-Loud :D 
Kom. nareszcie doczekałam się teledysku do mojej ulubionej piosenki ! :D Koocham ich ♥

2)Becky G- Die Young
Kom. Uzależniłam się od tej piosenki ! <33

Tak więc do piątku :* Miłego weekendu ! :D

~Weronika ♥