(...)
Po miło spędzonej
chwili z rodzicami, Laura i Vanessa położyły się do łóżek.
Obydwie usnęły momentalnie.
~♥~
Laura nastawiła
dzwonek na 6 rano. Dziś poniedziałek i trzeba iść znowu do
szkoły. Wstała i biorąc ubrania, uśmiechnięta podreptała do
łazienki. Odkręciła kurek z wodą, aby się wykąpać.
Po 30 minutach,
odświeżona i wysuszona wyszła z pomieszczenia. Była ubrana w krótkie
spodenki i koszulę. Otwierając drzwi poczuła miłą woń
smażonych naleśników. Czyżby rodzice byli w domu?
Zeszła na dół i
weszła do kuchni. Nie myliła się, w kuchni siedział tata i mama,
która smażyła jedzenie.
-Co wy robicie? Nie
jesteście w pracy? - zapytała.
-Nie, razem z ojcem
wczoraj rozmawialiśmy i oddaliśmy naszą zmianę innym pracownikom.
Od dziś będziemy pracować tylko na jedną zmianę. Dziś mamy
wolne, chcemy pojechać z tobą po Evelyn. Rozmawiałam z tatą
wczoraj bardzo długo i dotarło do nas, że strasznie was
zaniedbywaliśmy, a potem za każdym razem gdy nam robiłaś wyrzuty,
zastanawialiśmy się dlaczego. Bardzo tego żałujemy i chcemy Was z
całego serca przeprosić. Jesteście ważniejsze niż jakaś głupia
praca – wyjaśniła Ellen.
-Aww, bardzo wam
dziękuję. Zdajecie sobie sprawę z tego, że ja ciągle będę
miała do was uraz i nie zawszę wam będę mogła zaufać? -
zapytała Laura.
-Zdajemy, dlatego
będziemy próbować odbudować wasze zaufanie. A teraz siadaj i
jedz, bo się spóźnisz do szkoły.
Laura uczyniła jak
kazała matka i zaczęła jeść pyszne naleśniki. Już dawno nie
jadła nic, oprócz płatek z mlekiem. Po kilku minutach skończyła
jeść i poszła na górę po torbę. Spakowała do niej
najpotrzebniejsze rzeczy, czyli telefon, portmonetkę, mp4 i książki.
Po raz kolejny poszła do kuchni.
Pożegnała się z
rodzicami i ruszyła na przystanek. Droga jak zawszę zajęła jej 5
minut i już o 7.20 była na przystanku. Autobus szkolny był o 7.35.
(Jezuuu, sorki, że tak motam, ale potem wszystko wytłumaczę – od
aut.) Zauważyła, że z drugiej strony stoi Raini. Podeszła do
niej.
-Buuu ! - zaśmiała
się.
-Hej Laura –
odpowiedziała.
-Co tak wcześnie?
-O to samo, mogę
zapytać ciebie. Zazwyczaj się spóźniasz – zaśmiała się. - O
patrz Romeo idzie – wskazała na idącego Ross'a.
-Jakiego Romeo?
Raini ty coś brałaś? - zaśmiała się.
-Coo? Jaa?
-Widzę, że dziś
Ci humorek dopisuję. Cieszę się, mi tak samo . Mam ochotę zrobić
coś głupiego, do tego muszę ci coś powiedzieć. Coś, co cię
straaaaaaasznie ucieszy – odpowiedziała Laura.
-Heej dziewczyny –
dołączył się Ross.
-Heej - odpowiedziały.
-Heej - odpowiedziały.
Laura spoglądała
na Ross'a i po chwili wybuchła śmiechem. Ross i Raini patrzyli na
nią, nie wiedząc o co chodzi.
-Emm.. Laura? Dobrze
się czujesz? - zapytał Ross.
-Taaaaaaak ! Romeo !
- odpowiedziała, ciągle się śmiejąc.
-Romeo ? Coo? -
zapytał zdziwiony Ross.
-Taaa, jak szedłeś,
Raini powiedziała „O patrz Romeo idzie”. Jezuuu.. ja jestem
porąbana, muszę się leczyć – śmiała się.
Cała trójka
wybuchła śmiechem. Laura czuła się przy Ross'ie i Raini jak przy
przyjaciołach z Londynu. Dziś miała jeden z lepszych dni.
Przyjeżdża jej przyjaciółka, rodzice zaczynają zwracać na nią
uwagę. Wszystko zaczęło się układać.
-Jezuu.. kocham
twoje poczucie humoru Laura – powiedziała Raini.
-Hahaha, ja twoje
też. Emm.. nie wiem czy zauważyliście, ale jest już autobus –
wskazała na pojazd.
-Oo, chodźmy .
Grupka przyjaciół
udała się do autobusu i zajęli miejsca. Laura usiadła z Raini, a
Ross dosiadł się do Caluma, który w ostatniej chwili dobiegł do
autobusu.
-Laura, miałaś mi
coś powiedzieć. Coś ważnego – zaczęła Raini.
-A tak. Są dwie
ważne wiadomości, ale jedna dotyczy też ciebie , a druga tylko
mnie. Więc..
-Więc.. nie
przeciągaj i opowiadaj – przerwała jej.
-Więc mi nie
przerywaj – wytknęła jej język. - Chodzi o to, że moi rodzice
nigdy nie mieli dla mnie czasu, o tym wiesz, a dziś oznajmili mi, że
będą mniej czasu spędzać w pracy, a więcej z nami. Mam nadzieję
, że dotrzymają słowa.
-Cieszę się razem
z Tobą - uśmiechnęła się. Laura odwzajemniła uśmiech – A
jaka jest druga sprawa?
-Druga sprawa jest
taka, że Evelyn przyjeżdża.
-Coooo ?! Jak !? Na
jak długo ?! Kiedy ?! Po co ?!
-Raini, spokojnie.
Oddychaj.
-No mów !
-Przyjeżdża na
stałe.. chyba. Jej babcia umarła, a pamiętasz, że ona nie ma
rodziców. Jej babcia umarła, a ona nie jest jeszcze pełnoletnia ,
a ja nie chciałam aby trafiła do domu dziecka, więc porozmawiałam
z rodzicami i zgodzili się, aby zamieszkała u nas. Dziś o 16 ma
samolot do Los Angeles (sorki Wika, że zmieniłam godzinę, ale
musiałam, bo jak by miała samolot o 22, to w LA by była po 12 w
nocy >__< - od aut.), czyli że gdzieś około 22 może być w
Los Angeles. Razem z rodzicami jedziemy po nią na lotnisko.
-Evelyn przyjeżdża
do LA ?! AAA !!! Cieszę się !!! Mogę z wami po nią pojechać?
-Oczywiście, że
możesz ! Ev na pewno się ucieszy, a ja już się nie mogę
doczekać.
Przyjaciółki
jeszcze chwilkę porozmawiały o Evelyn i jej przeprowadzce, gdy
autobus zajechał pod szkołę. Za 10 minut miał być dzwonek. Laura
rozdzieliła się z przyjaciółmi i udała się do swojej szafki,
obok której stała Becky.
-Czy możesz się
przesunąć? - Laura zdziwiła się, że potrafiła powiedzieć do
Becky, bez próby ucieczki. Nie bała się do niej odezwać.
-Nie mogę. Jak
widzisz rozmawiam teraz – syknęła.
-Co mnie obchodzi,
że teraz rozmawiasz? Ja Cię proszę, abyś się przesunęła, bo
tarasujesz mi przejście do szafki, a za 10 minut zaczynają się
lekcję.
-Trudno, jak
poczekasz 5 minut nic się nie stanie.
-Jak widać się
stanie. Przesuniesz się?
-Słuchaj mądralo,
to że jesteś tu nowa, nie znaczy że musimy Ci tu wszyscy
usługiwać.
-Bla bla bla,
skończyłaś? Mam dziś świetny humor i nie chcesz go popsuć. Więc
proszę Cię, ale skończ. Idź do ekipy malowanych lalek, które
wraz z tobą nie mają mózgu i tam się mądrz. Jakoś ja nie mam
ochoty słuchać Ciebie.
-Przestań !
Myślisz, że tobie wszystko wolno ?!
-Nie, bo nie jestem
tobą. Daruj sobie komentarze. Przesuń się, wezmę książki i
zniknę Ci z oczu – odpowiedziała Laura.
W okół dziewczyn
zaczęło robić się widowisko. Nikt jeszcze nie postawił się
czarnowłosej, a Laura mówiła wszystko bez zająknięcia.
-Jesteś nie
wychowana ! Ja mogę robić co chcę i stać gdzie chcę ! A ty masz
wystarczająco czasu, aby wziąć jeszcze te książki ! Rodzice Cię
nie nauczyli, że starszym się nie pyskuję ?! A no tak..
zapomniałam, że twoi rodzice mają Cię w dupie – powiedziała.
-Skąd wiesz
cokolwiek o moich rodzicach ?! Nie znasz ich, ani mnie, więc nie
oceniaj.
-Wiem o twoich
rodzicach wystarczająco dużo, aby powiedzieć Ci, że nie mają dla
ciebie czasu, bo wolą pracę. Widać, po tobie, że nigdy się tobą
nie interesowali. Chodzisz w niemodnych ciuchach, kłócisz się a
nie masz racji.
Do oczu Laury
zaczęły napływać słone łzy. Nie lubiła mówić o jej
ubraniach, czy rodzicach. Widać było, że Becky trafiła w jej
najsłabszy punkt.
-Nie wtrącaj się w
moje życie prywatne. Co do ubioru, nie muszę wyglądać jak ty i
rządzić każdym, bo nie jestem chamska – odpowiedziała , z
ciszonym głosem. Wepchnęła się pomiędzy świtę Becky i doszła
do szafki. Wyciągnęła książki i szybko pobiegła pod klasę.
-Laura ! Zaczekaj !
- krzyknęła Raini, która widziała całe zdarzenie. Podbiegła do
Laury.
-Co chcesz?
Ośmieszyła mnie przed całą szkołą – powiedziała.
-Przejmujesz się
tym, co ona powiedziała? To „Primadonna” i nikt jej nie wierzy.
Boją się jej, ale nie są tacy głupi, aby wytykać każdą osobę,
którą ona poniży, palcami.
-Ehh.. może nie
potrzebnie się przejmuję. Wiesz, nie dam jej satysfakcji, ona mi
nie popsuję mojego wspaniałego humoru.
-Właśnie, a teraz
chodźmy na lekcję, bo idzie już nauczycielka.
* po lekcjach, w
domu Marano *
Laura po odrobieniu
lekcji, zaczęła szykować pokój dla przyjaciółki. Na górze jest
łazienka, pokój Laury i pokój Vanessy, oraz jeden pokój wolny,
który będzie przekazany Evelyn. Wzięła wolną pościel i oblekła
nią , łóżko przyjaciółki. Cieszyła się niezmiernie na
przyjazd Ev. Od jej wyjazdu z Londynu minęły 3 miesiące, a przez
ten czas nie wiedziała co się u nich dzieję. Przyszykowanie pokoju
zajęło jej 20 minut, a potem zasiadła przed telewizorem i zaczęła
oglądać jakiś nudny film, odliczając czas. Nawet nie zdała sobie
sprawy, kiedy zasnęła.
* w domu Lynch'ów
*
Ryland uczył się
gry na gitarze przez całą noc. W końcu udało mu się załapać i
już powoli udawało mu się grać piosenki. Rodzeństwo odetchnęło
wtedy z ulgą, a sam Ryland mógł wreszcie odpocząć.
-Świetnie, że
potrafisz już grać . Gratulację . Widzisz? Wszystkiego da się
nauczyć – zaśmiał się Ross.
-Taak, widzę. A
teraz mogę się już zacząć uczyć do szkoły?
-Jasne, już nie
przeszkadzam – powiedział i wyszedł z pokoju, brata. Ross nie
miał nic ciekawego do roboty, więc postanowił pograć trochę na
gitarze.
***
Hej :)
Wiem, że rozdział beznadziejny, ale na początku miałam wenę, a potem uciekła, a w końcu trzeba coś dodać, bo nie ma nic od tygodnia..
Nie ma nic w nim ciekawego, oprócz tej kłótni, ale jakoś nie miałam pomysłów :PP W następnym rozdziale pojawi się już Evelyn.
nie wiem co jeszcze pisać.. ostatnio jak ja piszę rozdziały, są one takie dziwne i nie opisane itd. .. no nic, może się jeszcze poprawi xDD
PS. Sorki za jakiekolwiek błędy, ale już mi się nie chciało ponownie czytać rozdziału i ich poprawiać XD
Pozdrawiamy
~`Weronika i Wiktoria :)
EXSTRA kiedy next? Czekałam ddddddddłłłłłłłuuuuuuggggggggoooooooooo na rozdział i wreszczie jest
OdpowiedzUsuńWłaśnie, kiedy next? Czekam i czekam...
OdpowiedzUsuńDopiero co Weronika dodała ten rozdział, a już się o następny pytacie XD
UsuńŚwietny rozdział.Czekam na next.
OdpowiedzUsuńSuperowy jest!
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper rozdział i nie jest nudny ani troche czasem mi się cośnie podoba ale nie chce tego mówić żeby cię np nie urazić
OdpowiedzUsuńzuza
Właśnie ja chcę szczere opinie, nie lubię jak ludzi kłamią.
UsuńWięc powiedz co ci się nie podoba, ja będę się starała to zmienić ;)
Super rozdział i nie jest nudny :) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNo w końcu ile można czekać? Czemu takie krótkie? :( mnie się podoba i chce następny dawać :D
OdpowiedzUsuń