(…)
Ross siedział od kilku minut, nie
odzywając się ani słowem. Mimo że dziewczyny nie znał, ani nie
wiedział jaka jest z charakteru, wcale jej nie lubił. A przecież
ona wcale mu nic nie zrobiła i może nawet jest miła i ładna.
Spojrzał jeszcze raz na rodziców i zapytał:
-A kiedy przylatują ? I na jak długo
? - miał nadzieję, że na kilka dni, jednak odpowiedź matki go
strasznie zmyliła.
-Zostają na zawsze, bo matka jej
znalazła tu pracę. Ostatnia przeprowadzka – odpowiedziała.
-Noo, ale czeego jaaa ? - marudził.
-Co ona ci zrobiła ? Nawet jej nie
znasz, a ja mogę cię zapewnić, że jest ładna i miła –
powiedział Mark, posyłając synowi uśmiech.
-Zresztą nie tylko ty będziesz miał
koleżankę, bo starsze towarzystwo też. Państwo Marano mają córkę
w wieku Rikera i Rocky'ego – odpowiedziała Stormie.
-Fajnie ! Ja np. już się nie mogę
doczekać – cieszyła się Rydel.
-No chociaż jest ktoś, kto patrzy na
tą sprawę pozytywnie..
-Umm.. Marano ? -zapytał Ryland.
-Taak, a co ? -zapytała ciekawa
Stormie.
-To ta sławna Vanessa i Laura ? A ich
ojciec był muzykiem ? - ponownie zadał pytanie.
-Taak, to oni – odpowiedziała Stor.
-Oooo.. nie mogę się doczekać, w
końcu będę miała z kim chodzić na zakupy ! - zaśmiała się
blondyna.
-A ta tylko o zakupach – westchnął
Ell – nie dość, że szafy się nie zamykają, a każde ubranie ma
inny kolor, to jeszcze jej mało.
-Spadaj !
-Sama się zbadaj ! - wytknął jej
język.
-Ja ni..
-No dobra, będziemy musieli
przygotować dobrą kolację powitalną – powiedział Mark, tym
samym przerywając młodzieży małe sprzeczki.
-Haha, tato chciałeś powiedzieć:
DZIEWCZYNY będą musiały przygotować dobrą kolację powitalną –
poprawił go Rocky.
-Niee.. to znaczy tak, ale .. My,
wszyscy chłopcy w tej rodzinie mamy zajęcia takie jak, sprzątanie
domu, robienie zakupów, a dziewczyny gotowanie. Ponieważ nas jest
pięciu, a dziewczyn dwie. I musimy się pośpieszyć, czyli
zabieramy się do roboty teraz. Jest 8 rano, a kolacja na 19.
Bierzemy pieniądze i na zakupy, a mama z Rydel za ten czas sprzątną,
salon – odpowiedział Rocky.
Wszyscy chłopcy z niechęcią wzięli
się do przyszykowania na wyjście. Sklep był ponad kilometr, czyli
prawie za miastem, ponieważ tutejsze supermarkety nadawały się na
Alaskę ! Mięso potrafiło się trafić nie świeże, od którego
zachciewa się wymiotować, a słodycze były po napoczynane. Sam
widok środka, odstraszał ludzi. Co dopiero zapach. Dlatego cała
rodzinka, bez dziewczyn, wybiera się na zakupy do sklepu odległego
ponad kilometr. Ellington postanowił wrócić do domu, ponieważ
mama prosiła go o pomoc, ojcu w garażu. Pożegnał się z
przyjaciółmi i wyszedł.
-Gotowi ? - zapytał Mark. Był gotowy
i już od pięciu minut czekał na synów, którzy ciągle nie mogli
się wyszykować.
~ ♥ ~
Samochód podjechał pod sam sklep, a z
niego wysiedli chłopcy, z Mark'iem na czele. Wszyscy skierowali się
pod budynek, rozdzielając się na cztery grupy. Ross i Ryland –
napoje, Rocky i Riker – Owoce, słodycze i przyprawy, a sam Mark
resztę. Gdy weszli rozdzielili się i zaczęły się zakupy.
Po półtora godzinnym czekaniu,
chłopcy wrócili do domu. Rydel oraz Stormie udało się sprzątnąć
salon oraz łazienkę. Chłopaki weszli obładowani siatkami, pełnymi
zakupów. Wszystko zanieśli do kuchni i po czynności zasiedli na
kanapie, aby odpocząć.
-Męczące too – skwitował Riker.
-To nie ty musiałeś nosić po całym
sklepie 3 zgrzewki napoi, patrząc jak drugi braciszek niesie jedną
– powiedział Ross.
-Ehh.. zawsze tylko marudzicie. Teraz
odpocznijcie chwilkę i podzielcie się ponownie na grupy. Każdy
posprząta swój pokój oraz z parą jedno wybrane pomieszczenie.
Macie wybór pomiędzy : toaletą, pokojem gościnnym oraz naszą
sypialnią. Podzielić się na pary a pomieszczenie, które zostanie
sprzątnę ja – skwitował Mark, który ponownie załagodził
sytuację.
Młodzież ruszyła do swoich pokoi,
aby ogarnąć, a dziewczyny poszły do kuchni. Zabrały się za
rozpakowywanie zakupionych produktów. Już wcześniej zrobiły listę
potraw, które muszą przygotować, teraz tylko je ugotować. Rydel
wzięła się za robienie sałatki, a Stormie za przyprawianie
soczystego kurczaka.
~ ♥ ~
*Pięć godzin później
Laurę obudził krzyk mamy z samego
dołu, domu. Ociężale przerzuciła się na drugi bok, zarzucając
na siebie kołdrę. Wcale nie miała ochoty wstawać, zwłaszcza, że
to już za chwilkę opuści, na zawsze ten dom, pokój.. z którymi
miała tyle wspaniałych wspomnień. Ponowny głos matki, oznajmił
przymus wstawania. Wstała z łóżka i podeszła do krzesła, gdzie
wczoraj przyszykowała sobie ubrania. Wzięła je i w łazience się
przebrała, tym samym doprowadzając swoje włosy do normalnego
stanu. Po 20 minutach odświeżona i ubrana zeszła na dół. Przy
stole siedziała już Vanessa i jadła przygotowaną jajecznicę.
Dziewczyna wzięła talerz i także nałożyła sobie posiłek,
siadając przed stołem.
-Smacznego – powiedziała i wzięła
się za jedzenie.
-Dzięki i wzajemnie – odpowiedziała
Nessa.
-A gdzie mama z tatą ? - zapytała
brunetka.
-Pakują resztki rzeczy –
odpowiedziała.
-Aha – odpowiedziała.
Po zjedzeniu posiłku Laura poszła do
pokoju. Zaczęła zbierać najmniejsze rzeczy i wrzucać je do pudeł.
Ostatni raz spojrzała na pokój i z rękami pełnymi toreb wyszła.
Zeszła na sam dół i dołączyła rzeczy do walizek oraz pudełek.
W tym samym czasie z pokoju wyszli rodzice i Vanessa. Wszyscy stali
już spakowani. Samochód, który miał zabrać wszystkie meble oraz
walizki i pakunki przyjechał z czasem i zdążyli to wszystko
poznosić. Godzinę później rodzina Marano stała na lotnisku,
czekając na przylot samolotu. Wszystko poszło sprawnie i Laura
słuchając cały lot muzyki , leciała do nieznanego miejsca i domu.
* 2 godziny później
Samolot bez żadnych przeszkód
wylądował na lotnisku LAX w Los Angeles. Margaret zadzwoniła do
znajomych, o poinformowaniu że już wylądowali i znajdują się w
LA. Pozostało im tylko odebranie mebli i reszty, aby spokojnie mogli
udać się na kolację do rodziny Lynch'ów.
Zamówili taksówkę i podjechali pod
sam dom. Laura wyszła i jako pierwsza stanęła przed drzwiami domu.
Uzyskała kluczę i otworzyła dom. Weszła do środka. Musiała
przyznać, że dom strasznie jej się spodobał. Bardziej niż dom w
Londynie. Był większy i przestronniejszy. Miał dwie łazienki i
osobną toaletę, kuchnię i 4 pokoje. Do tego salon i pokój
gościnny. Teraz niczego nie będzie jej brakować, a o łazienkę
nie będzie musiała się kłócić, bo są dwie. Samochód z meblami
podjechał bardzo szybko. Mężczyznom, którym rodzice płacili za
wniesienie mebli, szybko podziękowali i nim się obejrzeli, gotowi
jechali na kolację do Lynch'ów.
~ ♥ ~
Państwo Marano stało już naprzeciw
drzwi, do domu znajomych. Laura wraz z siostrą stały z tyłu za
rodzicami. Laura nie miała ochoty na żadną wizytę, teraz leżała
by w pokoju, znając życie z przyjaciółką. Grały by w gry, albo
robiły sobie jaja, z chłopców. A teraz musi siedzieć w jakimś
domu, gdzie nie zna żadnego z domowników. Drzwi nieznanego domu,
otworzyły się, a nich stanęło małżeństwo.
-Margaret ! Josh ! Jak was dobrze
widzieć ! - przywitali się.
-Was też Stormie i Mark'u ! -
powiedzieli rodzice Laury i Vanessy – to nasze córki, Laura i
Vanessa – wskazała na dziewczyny.
-Witajcie ! Jak was ostatnio widziałam,
byłyście takie małe.. - mówiła Stormie.
-Podrosłyśmy – odpowiedziała
Vanessa.
-Tak, a moje dzieci siedzą w salonie,
leniwiąc się i oglądając TV. Tak więc dziewczynki zaprowadzić
was do nich ? Zresztą co ja was pytam, chodźcie – Laura chciała
się sprzeciwić, jednak to byłoby nie ładne. Cóż miała zrobić
? Krokiem w krok, podążała za nieznaną panią.
-Dzieci, przyprowadziłam, wam nowe
koleżanki. Zajmijcie się nimi.
Stormie odeszła, aby zająć się
starszymi gośćmi, a Laura wraz z Vanessą, zostały w salonie.
Wszystkie oczy były zwrócone na nich, przez co dziewczyny poczuły
się nieswojo.
~ ♥ ~
Elo ziomki ! :P
Przepraszam, że taki krótki, ale
chciałam dziś dodać. Zaczęłam od 15 i pisałam do 22:30.. a
czego ? Otóż.. w międzyczasie robiłam za psychologa w sprawie
przyjaciółki i jej koleżanki :P Pisałam z kilkoma osobami i sama
jarałam się promo, o którym za chwilkę mowa xD Tak więc, dla
mnie jest to zwariowany dzień. No, dostałam sobie 5 z niemieckiego
( :O ) z dialogu, którego jeszcze wczoraj kompletnie nie potrafiłam
:) Dostałam brawa i ucieszona poszłam na resztę xD A jak wam minął
dzisiejszy dzień ?
No i druga sprawa. Wiem, że nie jest
to opowieść o A&A, ale muszę się podzielić. Parę dni temu,
wyszło promo do najnowszego odcinka Austin & Ally – Campers &
Complications.
Promo:
Jak myślicie ??? Pocałują cię ? ☺ Ja chcęęę !! :D
I kilka fotek z tego odcinka :P
Na dziś to koniec, bo idę spać :P Jutro na 8:00 do sql :/ No nic, trudno.. byeee !!
~Weronika
Awwwwwwww! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia w szkole. :*
Boski!
OdpowiedzUsuńWiesz co myślę że nie bo podobna scena była w poprzednim odcinku ale wszystko może się stać
OdpowiedzUsuńAle mi się podoba jak ten elliot czy jakoś tak patrzy na Austina tak jakby mu mówił ,, odczep się od Ally "
Ha i teraz Austin lubi Ally juuuuuuuuhuuuuuuuuuu a rozdział taki krępujący : p nie no cudowny
Już nie moge się doczekać się doczekać następnego roździału więc kiedy następny????????
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadania ♥
OdpowiedzUsuńi nie mogę się doczekać tego odcinka (chociaż po angielsku)
kiedy nowy rozdział bo nie moge już sie doczekać ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!! Piszesz pięknie! Oby dziewczyny wkrótce przestały się krępować :D już nie mogę się doczekać następnego :*****
OdpowiedzUsuń~Megan
PS, Zapraszam też na mojego bloga : www.itscrazystory.blog.pl :)
Super rozdział nie mogę się doczekać następnego.PS. super że dodałaś zdjęcia i promo już nie mogę się doczekać tego odcinka Jeśli go nie obejrzę zeświruje :) :) <3
OdpowiedzUsuńopowiadanie perfekt super ci wyszedł jak zawsze ;) Promo jest szokująca ale boje się czy oni się pocałują bo w każdej chwili morze ktoś wejść do ich pokoju albo coś w tym stylu . Ale ja bardzo chce że by się pocałowały to moje marzenie auslly, chyba w tym odcinku nie bo piszą ze w następnym odcinku przyjedzie mama Ally bo wydała książkę[mama]
OdpowiedzUsuńi chce żeby ally chodziła z austinem a jeszcze wsześniej ally biegła do astina, już nie pamiętam dlaczego ale podkneła się od kabel od gitary i pocałowała austina - wtedy się pocłlujom w tym odcinku a nie w tym chyba albo bylo żle tam napisane ale podaje informacje jakie znam z neta
ja też tak czytałam ;) Co do ich pocałunku w tym odcinku, to mi się wydaję , że nie. Austin jest z Kirą (choć jeszcze w tym odcnku ona z nim zerwie, bo zauważy, że on coś czuję do Ally i powie, że nie chcę mu stać na drodze do szczęścia) i chyba nie mógł by jej zdradzić :P
UsuńCzekam na następny odcinek ! :D pocałuuunek :D Ale ten też będzie extra :P
nie chce sie chwalic ale to ja dodałam na auslly wiki ten komentarz jak i gdzie mają sie pocałowac po prostu jak to znalazłam na usa wiki to nie mogłam sie powstrzymac zeby w posce o tym wiedzieli. NO ale możecie mi nie wierzyć ale to prawda.A co do opowiadania to nie moge sie już doczekac kiedy laura i ross sie poznają i bedą przyjaciółmi tak jak w poprzednim opowiadaniu. Sory rozpisałam sie jak nigdy
OdpowiedzUsuńzuza
Super , genialnie . Mam nadzieję , że szybko wstawisz następna część. A co do pocałunku to raczej nie w tej części , bo Ally ma się potknąć o kabel od gitary czy coś i wtedy go pocałuje ;***.
OdpowiedzUsuńKar
Super!!! Kiedy wstawisz nowy rozdział bo już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuń[ SPAM ] Klinika odwykowa w centrum Londynu jest dla osób, które mają problem z uzależnieniami lub innymi chorobami . Czy główni bohaterzy opowiadania wyjdą z niej i zaczną życie na nowo - Zapraszam na bloga -http://nothing-like-us-story.blogspot.com/ - pojawił się prolog . Zachęcam do komentowania . Jenny xx
OdpowiedzUsuń