piątek, 22 marca 2013

Rozdział 9-" boisz się burzy?"

R5 już od jakiś 3 godzin mieli próbę, jednak nawet jak się starali im nic nie wychodziło. W zespole brakowało Rikera, który z niewiadomych powodów złamał rękę, a Ryland zdał sobie sprawę, że gra na gitarze wcale nie jest taka prosta. Chyba nikt nie był w stanie zagrać swojej kwestii. Rocky był załamany z powodu popsutej gitary, Ellington z powodu Kelly, Ross z powodu Laury, Rydel z powodu Rylanda i zespołu a Riker z powodu złamanej ręki. Dzisiejsza próba, była zaliczana do najgorszych, dlatego kończąc śpiewać „Here Comes Forever” dali sobie spokój i odkładając wszystkie instrumenty na miejsce poszli do salonu. Wszyscy zasiedli.
-Co za klęskaaaa.. - stękał Rocky.
-Taak. Jeszcze nigdy nie poszło nam tak źle, z zagraniem tak łatwych piosenek ! - załamała się Rydel.
-Tak w ogóle, to co ty Riker zrobiłeś, że złamałeś rękę? - zdziwił się Ell.
-Emmm... Przyciągała mnie ta siła grawitacji, obliczając masę powietrza ja jestem cięższy dlatego...
-Możesz prościej?
-Wywaliłem się na schodach – odpowiedział.
-Hahaha ! Fajtłapa ! - śmiał się Ross.
-Taa. Śmieszne ! To nie moja wina, że schody w Los Studio (sklep, wymyślony) są takie koślawe !
-No niee..
W tym czasie, gdy Rocky i Riker się kłócili, Ross zaczął rozmyślać nad nim i Laurą. Dziewczyna podsłuchała jego rozmowę, ale on tego nie chciał. Zresztą to samo mogło zabrzmieć, jakby impreza była zrobiona na jego korzyść.
Przekomarzanie rodzeństwa i rozmyślania Ross'a, przerwał dzwoniący dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę, nie przeszkadzajcie sobie ! - krzyknął Ross i czym prędzej udał się do drzwi. W duszy modlił się, aby to nie była Laura. Nie miał jeszcze ochoty z nią rozmawiać, jednak wiedział, że musi. Niestety jego prośby nie zostały odsłuchane . Przed blondynem, stała Laura.
-Eee.. heej.. co tu robisz? - zapytał, drapiąc się po głowie.
Brunetka spojrzała na niego dziwnie.
-Umm.. nie macie próby?
-Nie.
-Więc.. możemy porozmawiać? Mamy sobie coś do wyjaśnienia – odpowiedziała szorstko. Chłopak ją unikał, a to raczej ona powinna być na niego zła.
-Eee.. wiesz.. jakoś nie mam dziś na to nastroju.
-Jasne, jutro nie będziesz miał czasu, bo coś tam, pojutrze także i tak będziesz mnie zbywał cały czas. Proszę, naprawdę tak bardzo przeszkadza Ci to , że chcę z tobą porozmawiać? - zapytała zażenowana,
-Uhh.. no dobra. Poczekaj, pójdziemy na zewnątrz. Rocky i Riker prowadzą „kłótnie”, dlatego nie będą nam tam przeszkadzać.
-Spoko, weź kurtkę, czy coś, bo będzie ci zimno. - chłopak miał na sobie tylko krótką bluzkę na ramiączkach, a na dworze było coraz chłodniej. Nie mróz, ale temperatura, nie była wysoka.
Ross wziął czarną, skórzaną kurtkę i oznajmując rodzeństwu, że wychodzi, wyszedł z domu.
Nastolatkowie postanowili przejść się w stronę parku, którego zawsze z chęcią odwiedzali. Odkąd wyszli z domu Lynch'ów żadne nie odezwało się nawet słowem. Laura szła, trzymając ręce w kieszeniach i rozmyślając, jak wyjaśnić z Ross'em sprawę imprezy, a on szedł i kopał kamyka, którego napotkał na drodze.
-Laura.. - zaczął.
-Hmm ?
-Wydaję mi się, że prosiłaś mnie o rozmowę, a tymczasem idziemy i się nie odzywamy ani słowem – odpowiedział.
-Jasne, tak o to prosiłam.. Więc.. dlaczego byłeś na mnie zły? - zapytała.
-Nauczona byłaś, aby nie podsłuchiwać? - odgryzł się.
-Ross ! Ja chcę z tobą normalnie porozmawiać, więc mógłbyś chociaż raz się nie mądrzyć i odpowiedzieć normalnie ! - wkurzyła się.
-Normalność nudzi..
-Ross do cholery ! Jesteśmy przyjaciółmi, a ja zdałam sobie sprawę, że w ogóle cię nie znam. Powiesz mi dlaczego, jesteś na mnie cięty? - zapytała ponownie, urażona.
-Podsłuchałaś rozmowę moją i Caluma.
-A wiesz chociaż dlaczego? - zapytała.
-Noo. Nie wiem – odpowiedział.
-Właśnie. Więc nie oskarżaj mnie bezpodstawnie. Podsłuchałam cię, ale to było nie chcący. Zrobiłeś mi imprezę, a ja nie wiedziałam dlaczego, więc zapytałam się Raini, ale ona kazała mi przyjść do ciebie, więc poszłam. To już nie moja wina, że akurat z nim rozmawiałeś. A, że usłyszałam, jak rozmawiacie o mnie to zatrzymałam się i czekałam aż skończycie, ale słuchałam też to ! I To raczej powinnam, ja być wściekła, a nie ty ! Mogłeś mi powiedzieć, że Rydel cię do domu nie wpuszcza, nie potrzeby był ten cały cyrk, z imprezą ! - Laura w końcu wyrzuciła to wszystko ze siebie. Ross zatrzymał się i patrzył otwartymi oczami na dziewczynę.
-C-co? Jaka impreza dla Rydel ?! - krzyknął.
-Słyszałam Ross. Rydel nie chcę cię wpuścić, do domu, dlatego zrobiłeś imprezę, która jest niby dla mnie. A tak naprawdę, chciałeś aby zobaczyła, że się do siebie odzywamy.
-Co? Nie ! Wcale tak nie było ! Owszem Rydel nie chciała mnie wpuścić do domu, ale ta impreza była dla ciebie ! Miałem dosyć tej atmosfery, która panuję między nami, dlatego miałem zamiar przeprosić jeszcze raz , ale wszystko się schrzaniło. Jeśli nie wierzysz, możesz zapytać Caluma.
-Który uważa, że jesteś niezdecydowany? Ma rację. Ross mogłeś mi powiedzieć, że Rydel Ci nie wierzy, nie potrzebne było to zajście z imprezą. Jak widzisz, pokomplikowało się wszystko. Ja mogłam z nią porozmawiać na spokojnie.
-Dobra tam.. było, czasu nie cofniesz. Na prawdę przepraszam, jeśli to zabrzmiało jak by ta impreza była dla Rydel i dla mojej przyjemności.
-Nie musisz przepraszać Ross – zaśmiała się.
„Nie wiem co się ze mną dzieję, ale ja naprawdę polubiłam tego chłopaka. Mimo, że jeszcze nie dawno, za nim nie przepadałam, teraz czuję się inaczej. To prawdziwy twardziel i miło było, gdy on prosił mnie o wybaczenie.” rozmyślała.
-Laura? Jesteś? Żyjesz?
-Jestem, jestem.. zamyśliłam się. Umm.. co się stało Rikerowi?
-Gleba na schodach – zaśmiał się.
-Uuu.. hahahaha ! Na prawdę? A gdzie? - zapytała.
-Los Studio. Do tego zgniótł jabłka..
-Hahaha bieedny jesteś. Jeśli chcesz jabłka, chodź do mnie. Mam ich mnóstwo – odpowiedziała.
-Nie trzeba, jutro ja się może wybiorę do tego sklepu. Chyba nie złamię ręki.
-Hahaha. Wiesz Ross.. nie wiem jak ty, ale ja się powinnam zbierać. Zresztą sam zobacz – wskazała na zachmurzone niebo. Faktycznie zaczęło się ściemniać, a z ciemnych chmur, zaczął kropić letni deszczyk. Po chwili zza chmur wydostał się błysk. Co raz więcej i zaczęła się burza. Laura i Ross pożegnali się i obydwoje pobiegli do swoich domów.

Laura już od 5 minut siedziała w domu i czekała na kogoś z domowników. Nie mówiła tego Ross'owi, ale straszliwie bała się burzy. Zwłaszcza, że teraz była sama. W Los Angeles burza to rzadkie zjawisko, ale jeśli już nastąpi to aż strach się bać. Brunetka trzymała już komórkę w ręcę, mając zamiar zadzwonić do blondyna. Powstrzymywała się, ponieważ wiedziała, że nie może go wyciągnąć na dwór w taką pogodę, a tylko dlatego że boi się tylko jednej burzy. Siedziała w ciemności, ponieważ jeden potężny piorun wywalił gdzieś drzewo i zwalił linię elektryczne. Gdy to się stało, Laura cała się trzęsąc wybrała numer do Ross'a. Po chwili chłopak, się odezwał.
-Laura? Co się stało, że dzwonisz? - zdziwił się.
Odpowiedział mu tylko pisk dziewczyny. Oczywiście zagrzmiało .
-Ahaa.. boisz się burzy?
-Tak – odpowiedziała cicho – Tak, proszę śmiej się – odpowiedziała pewniej.
-Nie ma z czego. To jest słodkie.. - uśmiechnął się.
-Eee.. niee.. to głupie. Mam 17 lat, a panicznie boję się burzy.
-Ojj Laura, Laura, Laura.. zaraz u ciebie będę .
-Co ?! Nie ! NIGDZIE NIE IDZIESZ ! Chcesz, abym zawału tu dostała ?! Siedzisz w domu i bez dyskusji.
-Dbasz o mnie - uśmiechnął się.
-Pff.. chciałbyś..
-Dobra, tylko tam nie umieraj mi. Bo nie będę miał kogo wnerwiać . Nie masz się czego bać, zaraz przejdzie.
-Dzięki, że mnie zostawiasz. Ja ciebie też kocham przyjacielu. Przyjaciele sobie pomagają, a ty mi pomogłeś. I już się nie boję – mówiła poddenerwowana. Ciągle się bała. Chciała, aby Ross przyszedł, ale nie chciała, aby wyszedł z domu. Dlatego kazała mu zostać.
Chłopak przewrócił oczami i mówiąc „paa” rozłączył się z przyjaciółką.

Laura mimo próśb chłopaka i tak usłyszała pukanie. Wstała i podeszła do drzwi.
-Roooooooooooss.. mówiłam Ci, abyś nie przychodził ! - wkurzyła się.
-Lauraaaaaa.. możesz nie marudzić i mnie wpuścić? Zamarzaaam.
Dziewczyna otworzyła drzwi, by do domu mógł wejść Ross. Udała się do kuchni, aby zrobić chłopakowi ciepłą herbatę, jednak z prośbą, aby on poszedł za nią . Co prawda burza już trochę ucichła, jednak ona ciągle się bała. Po zrobieniu herbaty, zasiedli i prowadzili rozmowę. Takim sposobem, burza przeminęła i nawet się nie spostrzegli, gdy zaczęło wychodzić słońce.
-Uhuu.. słońce wyszło. Już po burzy.. a szkoda, tak dobrze mi się z tobą rozmawiało..
-Taak, nie mam ochoty wracać do Rockyego i Rikera.. Ile można się kłócić i to ciągle na jeden temat?
-Hahaha można i to długo. Nie martw się, to im przejdzie.
-Być może, a co z Evelyn?
-A co z nią ma być? Nie przepada za tobą, ale to już chyba wiesz.. Sprawa z jej zamieszkaniem.. O właśnie ! Zapomniałam ! Muszę porozmawiać z rodzicami !
-Jeszcze tego nie zrobiłaś? Lauraa, takim tempem, to ona serio pójdzie do domu dziecka.
-Nie mów tak ! Dziś porozmawiam z rodzicami ! Będziesz miał nową koleżankę – mrugnęła do niego.
-Taaak.. mi wystarczy już jedna „Laura”, bojąca się burzy. Twoja koleżaneczka, jest na mnie cięta – zaśmiał się blondyn.
-Przejdzie jej.. to uparta istota, ale naprawdę zawsze stanie za mną murem. Znamy się od dzieciństwa..
-Heh.. wiem.
Laura przewróciła oczami i wzięła do ręki garstkę mąki, która stała na blacie i wycelowała nią, w siedzącego blondyna. Chłopak nie spodziewał się rzutu, dlatego nie uniknął spotkania z podłogą. Po chwili obydwoje leżeli cali brudni, na podłodze.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie dźwięk przekręcanych w zamku, kluczach.
-Laura ! Już jesteśmy.
„O nie.. rodzice. Jak zobaczą kuchnie w takim stanie, to już po mnie”
Laura wraz z Ross'em w pośpiechu wstali i zaczęli się krzątać po kuchni. Ross szukał ścierki, aby pościerać mąkę z regałów, a Laura podbiegła po szczotkę, aby zamieść podłogę. Udało im się zrobić część porządków, gdy do kuchni weszli rodzice Laury.
-Matko kochana, dzieci ! Czy tu przeszło jakieś tornado ?!
-Nie mamo.. to tornado, to my – powiedziała Laura.
-Jezus.. Maria.. sprzątać mi to ! A co tu robi Ross? - zapytał Damiano (zmieniłam imiona rodziców Laury [Damiano i Ellen], ponieważ to są ich prawdziwe imiona).
-Ross... przyszedł, bo byłam sama i się bałam burzy, która nie dawno nawiedziła Los Angeles.
-No tak. Burza.. tego można się było spodziewać. Laura od dziecka, chowa się pod stołami, gdy jest burza – powiedziała Ellen.
-Mamo ! Wcale się nie chowam teraz pod stołem !
-Ehmm.. nie wiem czy tylko ja tak uważam, ale chyba trzeba jakoś sprzątnąć tą kupę mąki.. - zauważył Ross.
Laura się zaśmiała i wraz z blondynem, wzięli się do ponownej pracy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heeeeeej ! :D
Tym razem rozdział dodaję ja =) Udało mi się napisać i dobrze, bo Wiktoria ma "blokadę" :P
Problem jest w tym, że nie wiem kiedy dodam rozdział na drugiego bloga, ponieważ rozpoczęła się ta "blokada" i u mnie :|
Postaram się jeszcze dziś dodać, ale nie obiecuję.
A jak wam się podobał ten rozdział? Bo ja was chcę przeprosić, że taki nijaki. Mi się nie podoba, jakoś serio mój styl pisania się popsuł. Chcę pisać jak wcześniej :<
No ale...
Bardzo proszę o komentarze, ze szczerymi opiniami =)
I zapraszam na drugiego bloga, o którym już wspominałam na pierwszym blogu :P

Bajuuu !!! :**


8 komentarzy:

  1. Dzięki ci czekałam na ten rozdział dłuuuuuuuuuuuuuuuugggggggggggggooooooooo więc wreszcie jest jesteś kochana Kiedy kolejny? Jestem ciekawa czy będzie Raura?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi sie podoba i wcale nie jest nijaki . Jest super zreszta tak jak zawsze . Kiedy nastepny oby był szybko . Serdecznie zapraszam na bloga koleżanki http://austin-forever-ally.blogspot.com jest naprawde fajny .

    OdpowiedzUsuń
  3. super że dodałaś nowy rozdział tylko mam pytanie zamiast Raini na pisałaś Trish ale to tak szczegułowo a rozdział super wsumie to napewno wiesz ajeśli mówisz że ci nie wyszedł to jesteś ślepa bez urazy ale to taka metafora ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski! doczekalam sir :) zapraszam ba mojego nowego bloga photo-ala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No narrreszcie :P ile można czekać? xd dawaj szybko nastpny :D
    Boski był xd Austin awwwwwww przyszedł do niej awwww :D bomba xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział ale kiedy nastepny. Jesli chcecie zajrzyjcie na blog mojej kolezanki http://ross-and-laura-lovestory.blogspot.com/ . Serdecznie zapraszam do przeczytania i komentowania . Jest naprawde bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział , nie będę się już chwalić że dałam pierwszy głos w sondzie xD Czekam na następny rozdział , jestem bardzo ciekawa co będzie dalej...
    Ps. Jestem Pauliii , to mój pierwszy komentarz... :P Rodział w piątek ?

    OdpowiedzUsuń
  8. no nie mam słów do tego rozdziału był boskii!!
    ale fajnie że ross przyszedł do laury to takie słodkie i urocze a najlepsze że laura powiedziała ,, ja ciebie tęz kocham przyjacielu"" to takie podobne do raury
    Zuza

    OdpowiedzUsuń